Paulina Medoń-Jagieła

A czy Ty, Czytelniku, wiesz, kim była Janina Brzostowska? Jeśli bywasz tu (na łamach „Witkacego!”) częściej, to pewnie słyszałeś o czasopiśmie „Skawa” i jego redaktorce. Ale jeśli jesteś tu po raz pierwszy i mimo to znasz Brzostowską, to należysz, niestety, do mniejszości.

Antologie polskiej poezji pomijają Brzostowską.  Najprawdopodobniej dwudziestolecie międzywojenne obfitowało w tak wiele mocnych kobiecych indywidualności, że poetce z Wadowic trudno się było przebić. Bo jak tu konkurować z Marią Pawlikowską-Jasnorzewską – z „tych” Kossaków – czy Kazimierą Iłłakowiczówną, osobistą sekretarką Józefa Piłsudskiego?

Uznanie dla wadowickiej poetki wzrasta, kiedy w kontekście jej nazwiska pojawiają się Safona, Rainer Maria Rilke, Witkacy, słowacki poeta Jan Kostra czy czeski noblista Jaroslav Seifert.

Brzostowska (z domu Dorozińska) urodziła się w 1897 r. w Wadowicach. Wychowywana przez wykształconych rodziców (ojciec – dyrektor miejskiego gimnazjum, matka – pianistka), uwrażliwiona estetycznie i muzycznie, miała idealne warunki do wzrastania w atmosferze sprzyjającej artystycznym zainteresowaniom. Przyczyniło się do tego także pobliskie środowisko grupy literackiej Czartak na czele z Emilem Zegadłowiczem, który wziął pod swoje skrzydła Poetessę (jak sam ją nazwał) i uczynił najmłodszą czartaczanką.

Brzostowska ukończyła polonistykę i romanistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim. W młodości szczególnie upodobała sobie wiersze Arthura Rimbauda – fantastyczne, a zarazem pełne niepokoju, Walta Whitmana – z odwagą i śmiałością myśli, oraz poezję Cypriana Kamila Norwida. W 1922 r. wyszła za mąż za kapitana Wojska Polskiego Ludomira Bończę-Brzostowskiego. Po ślubie osiadła w Warszawie, publikowała swoje teksty m.in. w „Ilustrowanym Kurierze Codziennym”, „Bluszczu”, „Kobiecie Współczesnej” czy „Tęczy”. Od 1926 r. była członkinią Związku Zawodowego Literatów Polskich, a od 1930 r. Polskiego PEN Clubu.

Witkacemu nie było obce środowisko literatów beskidzkich. Znał się dobrze z Edwardem Kozikowskim, jednym z członków Czartaka. W pierwszym zeszycie pisma „Czartak” z 1922 r. opublikował nawet artykuł pt. Parę zarzutów przeciw futuryzmowi. Był o krok od spotkania z Janiną Dorozińską, która właśnie w tym czasie przygotowywała się do swojego ślubu.

Z dostępnych nam materiałów wynika, że Witkacy i Brzostowska poznali się w 1929 r. w willi Zośka na Chramcówkach. To tutaj najprawdopodobniej powstał pierwszy portret Brzostowskiej. „Mój mąż wynajął mi pokój w Zakopanem […]. Pojechałam tam i bardzo mi się wszystko spodobało. Witkiewicz zwrócił na mnie uwagę i przez cały czas mojego pobytu robił te portrety” – wspominała Brzostowska w wywiadzie do „Zwierciadła”[1]. „Zośka się zgadza!” – potwierdza syn poetki Witold Brostow – „Byliśmy tam w lecie 1939 roku, na krótko przed wojną. Tam Witkacy malował mamę, ale to chyba był już ten trzeci portret”[2].

Witkiewicz stworzył trzy portrety Brzostowskiej. Pierwszy, z 1929 r., jest narysowany w typie E. Wysubtelniony, wysublimowany, z regularnymi, łagodnymi rysami twarzy, o kojącym, wręcz hipnotyzującym spojrzeniu. Anna Żakiewicz sugeruje, że „w tym typie Witkacy portretował głównie kobiety i to takie, które mu się podobały”[3]. Na kolejnym portrecie, z marca 1939 r., poetka ma 42 lata. Mamy tu do czynienia z większym niepokojem i napięciem. Modelka ma wyostrzone rysy twarzy, usta zaciśnięte, oczy już tak nie błyszczą. Zdaje się, jakby autor przełożył na nią swoje własne emocje, ponieważ, jak wynika z jego listów, w tym okresie był w słabej kondycji psychicznej i fizycznej. Ostatni portret, również z 1939 r., jest najbardziej „charakterny”[4]. Najprawdopodobniej był rysowany pod wpływem silnych środków odurzających, o czym sugerują oznaczenia w prawym dolnym rogu (T. C + Co + C + C2). Demonizm, pewność siebie, oczy kocie, policzki rozpalone, ale jednocześnie jakby „za mgłą” lub w oparach niezidentyfikowanego dymu. To portret stworzony w zdecydowanie najciekawszych okolicznościach. Brostow mówi o nim: „jedni twierdzą, że to «pięciominutówka», a drudzy, że najgłębszy ze wszystkich”[5].

Brostow uważa, że Witkiewicz malował portrety jego matki dla przyjemności, nie żądając za to wynagrodzenia. Dodaje ponadto:


Poeci z natury ich zawodu nie mają regularnych dochodów, a mój tata począwszy od roku 1938 (przeprowadzka z małego i ciasnego mieszkania na Wspólnej do dużego na Nowogrodzkiej) jako adwokat zarabiał nieźle. W tym momencie mama zapłaciła mu za wszystkie trzy portrety[6].

W opublikowanych przez Państwowy Instytut Wydawniczy Listach Witkacego są dwa odniesienia do Brzostowskiej. Pierwsze w liście do żony z 13 lutego 1929 r.: „Narysowałem 2 razy Szczukę, ale nie I kl. Dziś chodzę – ale boli: ucho, gardło, skóra na łbie, nos i oko. Kot[arbiński] twierdzi, że to nieureldzia. Przepisyławem i miałem 3 seanse = ulgowe baby oficerskie – jedna w dodatku poetka (Brzostowska)”[7]. Drugi raz Witkacy wspomina poetkę w liście do Jerzego Eugeniusza Płomieńskiego z 12 października 1938 r.: „Zrzuć Togę Wielkiego Jałmużnika mojej pauperii i powiedz co – mówiła mi Brzostowskaja”[8].

Znajomość Witkiewicza z Brzostowską zacieśniła się w latach 1938–1939, kiedy Witkacy publikował w „Skawie” fragmenty  Niemytych dusz. Zdążyli wydać cztery artykuły: Atmosfera miast (nr 1, listopad–grudzień 1938), Węzłowisko upośledzenia (nr 2, styczeń–luty 1939), Znaczenie codzienno-życiowe teorii Kretschmera (nr 5, maj 1939), Klan wyjącego psa (nr 6, czerwiec 1939). W Warszawie Brzostowscy mieszkali niedaleko Witkiewiczów. Syn poetki bardzo dobrze pamięta wizytę artysty w mieszkaniu na ul. Nowogrodzkiej:

Jest wiosna roku 1939, ja mam 5 lat. Ma przyjść do nas do domu Witkacy […] mieszka niedaleko. Mama ostrzega mnie: „Tu przyjdzie Witkacy, poeta, śmieszny pan. Nie wierz temu, co ci będzie opowiadał, bo on sobie lubi robić dowcipy”. Przyszedł, rozmawiał ze mną sympatycznie. Zna pani to traktowanie dzieci: „szczeniak, co on tam wie”. Tu tego wcale nie było. Byłem tylko trochę zawiedziony, że nie opowiadał zmyślonych historyjek[9].

Wojna przyniosła zarówno śmierć Witkacego, jak i kres „Skawy”. Dopiero w 1945 r. Brzostowska wróciła wspomnieniami do autora Niemytych dusz, publikując wiersz Władca ciemnościpamięci St. I. Witkiewicza. W wywiadzie dla „Zwierciadła” mówiła o nim: „Był człowiekiem o niepospolitym umyśle, ogromną indywidualnością”[10].

Dorobek artystyczny Brzostowskiej jest imponujący. Wydała 18 tomików poezji. Największą popularność zdobyły: Szczęście w cudzym mieście, Żywioł i śpiew oraz Zanim noc. Działalność prozatorska z kolei obejmuje 5 powieści: Bezrobotni Warszawy (pierwsze wydanie z 1933 r. zostało wycofane przez cenzurę z obiegu księgarskiego), Kobieta zdobywa świat (1937), Za lat miliony („Skawa” 1939, nry 2–7, utwór niedokończony), Zakochani są wszędzie (1957; fragmenty drukowane w czasopiśmie społeczno-kulturalnym „Orka”) oraz Lubuskie dziewanny (1967).

Największym dokonaniem Brzostowskiej było tłumaczenie twórczości starogreckiej poetki Safony. Jej przekłady są do dzisiaj kanonem subtelnej i wrażliwej kobiecej liryki tej poetki. Tadeusz Olszewski – poeta, literat i podróżnik, pisał: „Nikt tak jak ona nie oddał urody oryginału i nikt w tak dużym stopniu nie nasycił jednocześnie tłumaczenia własną osobowością poetycką”[11]. Brzostowska tłumaczyła także poezję czeskiego autora, Seiferta, na 20 lat przed uzyskaniem przez niego literackiej Nagrody Nobla oraz tomik Ave Ewa Kostry. Nie sposób nie wspomnieć o Rilkem. To Brzostowskiej polscy czytelnicy zawdzięczają znajomość wiersza Samotność, obnażającego prawdę o tym, że najboleśniejszym rozczarowaniem jest to, które czujemy wobec osoby, z którą dzielimy życie.

Obok twórczości poetyckiej, prozatorskiej i krytycznej zajmowała się także przekładami poezji perskiej, współczesnej poezji białoruskiej, bułgarskiej, czeskiej, francuskiej, niemieckiej, rosyjskiej, słowackiej i słoweńskiej. Wiersze i przekłady ogłaszała m.in. w „Nowej Kulturze”, „Kamenie”, „Pracy Świetlicowej”, „Dzienniku Ludowym”, „Orce”, „Kulturze”, „Tygodniku Kulturalnym”, „Miesięczniku Literackim”. W 1984 r. wstąpiła do nowego Związku Literatów Polskich. Zmarła 18 marca 1986 r. w Warszawie.

O spuściznę poetki dba niezmiennie od paru lat jej syn, Witold Brostow, profesor materiałoznawstwa i inżynierii materiałowej Uniwersytetu Północnego Teksasu w Denton. Co jakiś czas przyjeżdża do Polski i odwiedza miejsca, z którymi jest szczególnie związany. Przede wszystkim Wadowice, a w nich obecne I Liceum Ogólnokształcące, w którym po dziś dzień stoi zabytkowe biurko i fotel jego dziadka – Jana Dorozińskiego, a fotografia jego matki jest jedynym portretem kobiecym w galerii wybitnych absolwentów.

Zdaje się, że renesans twórczości Brzostowskiej dopiero przed nami, choć nie jest to poezja dla wszystkich. Nie każdy będzie się zachwycał opisami przyrody i silną więzią z miejscem urodzenia, a to jeden z filarów jej twórczości. Drugim jest miłość. Czyli poetycki standard. Ale Konstanty Pieńkosz ciekawie zauważył:


Jedyna to poetka, która w ciągu przeszło półwiecza pisze stale o miłości, bez względu na wiek, na zmieniające się konwencje. […] Miłość w liryce Brzostowskiej wydaje się uduchowiona, prześwietlona szczęściem, na pewno sentymentalna, ot, ze wszystkimi ziemskimi wadami i nieszczęściami[12].

Brzostowska to osobowość z pozoru eteryczna i delikatna, ale tak naprawdę mocno doświadczona i ukształtowana przez życie. Z solidnym wykształceniem i warsztatem, świadoma swojego celu, próbowała przebić się w hermetycznym, literackim środowisku, nie tracąc przy tym skromności i empatii. Z wnikliwością przyglądała się ewolucji, jaka następowała w poezji kobiecej. Śledziła dokonania Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, Wisławy Szymborskiej czy Anny Świrszczyńskiej. Nie poddawała się wszechobecnie obowiązującemu patriarchatowi, odczuwała zmianę w podejściu do tego tematu. W swojej powieści Kobieta zdobywa świat przedstawiła proces społecznego dojrzewania kobiety. Książka ta (nakładem księgarni F. Hoesicka) miała tylko jedno wydanie – w 1937 r. Dziś jest pozycją bardzo trudną do zdobycia. Z kolei Bezrobotni Warszawy to reportaż literacki, który jest wyrazem niezgody mieszkańców stolicy okresu międzywojennego na życie w moralnym i finansowym ubóstwie.

Brzostowska przez poezję dotykała mocno problemów swojej epoki. Stefan Lichański, eseista i krytyk literacki, określił ją jako „indywidualność silną i samodzielną”[13], a Stefan Napierski – poeta, tłumacz i eseista, jako „poetkę o własnym tonie”[14]. Była zaangażowaną społeczniczką, swojej twórczości nie opierała wyłącznie na tym, co proste i przyjemne. Z empatią pisała o nierównościach społecznych i wyzwaniach kapitalistycznego świata. Główną zaletą jej poezji jest prostota języka, bez zbędnych upiększeń, zarazem intuicja i wyczucie. Najpiękniejsze jej wiersze to te najbardziej oszczędne, proste, trafiające w sedno. Brzostowska zasługuje na odkrycie. Myślę, że teraz jest na to najlepszy czas.


Janina Brzostowska
WŁADCA CIEMNOŚCI

Pamięci ST. I. Witkiewicza

To ciemność, jakiej świecą najwspanialsze słońca
nadaremnie. To ciemność, która z własnych dróg 
już zawrócić nie może i trwa, nie blednąca,
od czasu, gdy jej bramy zatrzasnął sam Bóg.

Świetna gwiazda jej świeci: żagiew Lucyfera
nad czołem strąconego w przepaść ostateczną,
patrzącego bez końca w mrok, co chwałę zżera
przekleństwem nie cofniętym nigdy już, przez wieczność.

Wokół duchy ciemności krążą obłąkane,
nurzając w szronach ciszy lekkich skrzydeł błękit,
i wielbią Księcia Nocy bezgłośnym peanem,
podziwem nieustannym: Wielki, Mądry, Piękny!

Wielki jest, tak, i mądry – lecz pozbawion mocy
rozdarcia tego mroku, co opasał skronie…
Nigdy już blask światłości do oczu tęskniących
nie dotrze, nie wybawi, choć tyle gwiazd płonie…

Gdyby raz choć doczekać jasnej zorzy świtu!
gdyby wreszcie raz pojąć, czemu w tej otchłani,
w chaosie niezmierzonym konania i bytu
muszą istnieć i cierpieć na wieki wygnani?

Ze smutkiem, który nie ma równego w Wszechświecie
pełen pychy, choć gwieździe swej krwawej nie wierzy,
patrzy władca ciemności, jak wicher czas miecie,
przepaści światów mroczne, głębię bólu, mierzy.

Świt – powieki przymknięte, dzień jest nazbyt jasny
i jeszcze snu są pełne przedziwnego oczy,
jeszcze uciec nie można nocy, w sercu własnym
zamkniętej, niepojęcie dziś obcej i mrocznej.

Ach! Ileż lat już przeszło! I co rok biel śniegów
z szmaragdową się mieni za oknami wiosną…
Trudno życiu nadążyć w niepojętym biegu,
kroki jego świtami śpieszą się i rosną.

Przez wąskie pasma wschodów dzień ludzki przechodzi,
nim pochłonie go otchłań ciemności zwycięskiej –
nie ma wieczności szczęścia. Od chwili narodzin
idziemy w światłach gromów brać w ręce chleb klęski…

_________________________________________
Smukła pani w portrecie mierzy przed zwierciadłem
staroświecki, rubinem połyskliwy kolczyk – 
nie wiadomo skąd przywiał powiew nieodgadły,
zapach kwiatów, rozchwianych nad potokiem Olczy.

I życie rośnie wokół. Mrok okrutnej wojny
ustąpił przed jasnością śpiewających ranków
i już chcemy w nich mieszkać, słowem niespokojnym
wplatając szepty wspomnień do żałobnych wianków.

Zakopane 			sierpień 1945
[1] H. Murza-Stankiewicz, Część twego milczenia,„Zwierciadło” 1980, nr 7, s. 4–5.1

[2] Z archiwum korespondencji prywatnej.

[3] A. Żakiewicz, Witkacy, Wrocław 2008, s. 55.

[4] Opracowujące Katalog dzieł malarskich Witkacego Irena Jakimowicz i Anna Żakiewicz, zapewne wskutek pomylenia „9” z „0” błędnie datowały pastel na 1930 r. – zob. KDM, I 1249 (dopisek red.).

[5] https://janinabrzostowska.wordpress.com/album (dostęp: 17 września 2022).

[6] Z archiwum korespondencji prywatnej.

[7] S. I. Witkiewicz,  Dzieła zebrane, [t. 20:] Listy do żony 1928–1931, przygot. do druku A. Micińska, oprac. i przypisami opatrzył J. Degler, wyd. 2 poprawione i uaktualnione, Warszawa 2016, s. 67–68.

[8] Tenże, Dzieła zebrane, [t. 18:] Listy II, wol. 2, cz. 1, oprac. i przypisami opatrzyli J. Degler, S. Okołowicz, T. Pawlak, Warszawa 2017, s. 325.

[9] Z archiwum korespondencji prywatnej.

[10] H. Murza-Stankiewicz, Część twego milczenia, dz. cyt., s. 5.

[11] T. Olszewski, Pani Janina, [b.d.], rps, zbiory BP w Wadowicach.

[12] K. Pieńkosz, Pomiędzy konwencją a naturalnością, „Tygodnik Kulturalny” 1982, nr 6, s. 3.

[13] Cyt. za: J. Bandrowska-Wróblewska, Nota biograficzna [w:] J. Brzostowska, Poezje wybrane, Warszawa 1974, s. 136.

[14] Tamże, s. 137.

Podpisy

S. I. Witkiewicz, Portret Janiny Brzostowskiej, luty 1929, pastel na papierze, w zbiorach prywatnych.

S. I. Witkiewicz, Portret Janiny Brzostowskiej, marzec 1939, pastel na papierze, w zbiorach prywatnych.

S. I. Witkiewicz, Portret Janiny Brzostowskiej, 1939, pastel na papierze, w zbiorach prywatnych.

  1. ↩︎
Podziel się z innymi

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *