Daniel Sztyk

W polskim kinie rzadko mamy okazję oglądać opowieści o naszych pisarzach. Kino biograficzne bardziej zainteresowane jest postaciami, które walczyły o niepodległość Polski, ginęły na polach bitew itp. Świadomy tego Maciej Kawalski, reżyser i scenarzysta filmu Niebezpieczni dżentelmeni, postanowił bohaterami uczynić: Stanisława Ignacego Witkiewicza, Tadeusza Boya-Żeleńskiego, Josepha Conrada oraz Bronisława Malinowskiego. Zrezygnował jednak z tworzenia filmu biograficznego, w którym zapoznawałby widzów z życiorysem oraz twórczością tych wybitnych postaci. Zamiast tego zdecydował się opowiedzieć historię, która „się nie wydarzyła, ale mogła się wydarzyć”. W efekcie mamy obraz, który bardziej przypomina komedię o grupie ekscentrycznych przyjaciół niż klasyczny film biograficzny.

Punktem wyjścia jest „trudne” przebudzenie po całonocnej imprezie w zakopiańskiej rezydencji Witkacego (willi Pod Jedlami). W opowieść wprowadza widzów Tadeusz Żeleński (jeszcze nie Boy), który rozpoczyna poranek od poszukiwań swojego płaszcza. Razem z Żeleńskim wchodzimy do wnętrza wielkiego domu, gdzie poznajemy kolejne postaci. W budynku bohaterowie zamiast płaszcza znajdują… ciało denata. W ich głowach rodzą się tysiące pytań. Kim jest martwy mężczyzna? Kto jest odpowiedzialny za jego śmierć? Czy którykolwiek uczestnik, mocno zakrapianej nie tylko alkoholem imprezy, cokolwiek pamięta?

Próba rekonstrukcji wydarzeń poprzednich dni powoduje, że intryga kryminalna staje się coraz bardziej wielopoziomowa. Do akcji stopniowo wkraczają postaci historyczne, od uznanych artystów (świetne epizodyczne role to m.in.: Karol Szymanowski, August Zamoyski, Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, Zofia Nałkowska czy Zofia Stryjeńska) aż do Józefa Piłsudskiego przygotowującego żołnierzy do narodowego zrywu. Swój epizod ma tu również Włodzimierz Lenin, który całe dnie poświęca na planowanie proletariackiej rewolucji, dopingowany przez zajadłą Nadieżdę Krupską. Sprawa, w którą zostali uwikłani nasi czterej amatorzy nocnych wrażeń, zaczyna więc nabierać politycznego charakteru.

W tych ekstremalnych okolicznościach poznajemy zatem prawdziwe (tzn. zapisane w scenariuszu filmu – pamiętajmy, że to się „nie wydarzyło”!) charaktery Witkacego, Żeleńskiego, Conrada oraz Malinowskiego. Żeleński jawi się jako najbardziej racjonalny i poukładany z całej grupy. Z czasem przyjdzie nam jednak odkryć, że tak jak pozostali, ulega on pokusom, za które słono musi zapłacić. Na dodatek odczuwa on lęk przed poświęceniem się twórczości pisarskiej. Tomasz Kot w bardzo umiejętny sposób oddaje na ekranie wszystkie rozterki granej postaci. W naturalny sposób łączy on bystrość i gapiostwo Żeleńskiego. Dzięki aktorskiemu kunsztowi Kota powstała postać, z którą sympatyzujemy od pierwszych scen filmu.

Największym szaleńcem kwartetu jest Witkacy, grany przez Marcina Dorocińskiego. Autor Pożegnania jesieni w jego interpretacji to połączenie furiata z osobą wrażliwą i po prostu dobrą. Nawet Żeleński w pewnym momencie zwraca się do niego, mówiąc, że jest „człowiekiem o gołębim sercu”. Możliwe, że jest to najbardziej złożona osobowość, z jaką mamy do czynienia w tej filmowej opowieści, ponieważ pod maską ekscentryka i hulaki kryje się bohater tęskniący za ukochaną kobietą, żyjący w poczuciu winy za jej samobójczą śmierć. To również postać odznaczająca się dużym poczuciem humoru, będąca w centrum najzabawniejszych scen Niebezpiecznych dżentelmenów.

Natomiast najbardziej tajemniczy z całej czwórki jest grany przez Andrzeja Seweryna Joseph Conrad, często wspominający lata spędzone na statku. Marynarski żywot, w którym pisarz musiał dokonywać wielu trudnych wyborów, stanowi źródło różnych anegdot oraz opowieści. Z jednej strony autor Jądra ciemności pełni w filmie funkcję mędrca, z drugiej potrafi zaskoczyć nieprzewidywalnym zachowaniem, jak choćby w scenie, w której rozbija rzeźbę Zamoyskiego na głowie oficera żandarmerii.

Niestety niewiele dobrego można powiedzieć o Bronisławie Malinowskim, w którego wcielił się Wojciech Mecwaldowski. Nie jest to winą aktora, lecz scenariusza, w którym nie przewidziano zbyt dużo miejsca dla słynnego antropologa. Jego rola w rozwiązującym kryminalną zagadkę zespole sprowadza się do siania paniki.

Bardzo dobrym pomysłem Kawalskiego okazało się podzielenie bohaterów na zespoły dwuosobowe. Dzięki temu możemy ich bliżej poznać. Żeleński wyrusza do zakopiańskiego teatru z Conradem. Z kolei na górską przechadzkę do siedziby przyszłych legionistów Piłsudskiego wybierają się Witkacy z Malinowskim. Dzięki takiemu scenopisarskiemu rozwiązaniu filmowi udaje się uniknąć monotonii.

Ćwiczenia strzeleckie przyszłych bojowników o niepodległość, pod okiem dobrotliwego i zmagającego się z trudną materią ludzką Piłsudskiego, to rzadko spotykany dziś w polskim kinie przykład deheroizacji, acz uprawniony konwencją komediową.

Czy wszystko w Niebezpiecznych dżentelmenach się udało? Niestety, mimo świetnego punktu wyjścia, całości brakuje artystycznej odmienności, czegoś, co uczyniłoby ten obraz wyjątkowym. Kawalski nie odważył się na eksperymenty z gatunkiem komedii kryminalnej. Nie użył też środków filmowych, które wykraczałyby poza solidne rzemiosło. Jest to jednak jego pełnometrażowy debiut, dlatego wiele można reżyserowi wybaczyć, w nadziei, że na wykształcenie własnej artystycznej tożsamości jest jeszcze czas.

Zdobywca nagrody publiczności Warszawskiego Festiwalu Filmowego nie zmienia oblicza kinematografii. Pozostaje jednak błyskotliwy i świeży. Film Kawalskiego jest zabawny, sprawnie zrealizowany i bardzo dobrze zagrany. Oglądanie kultowych już dzisiaj twórców literatury na wielkim ekranie to ogromna przyjemność. Choć poprzeczka moich oczekiwań była zawieszona nieco wyżej, nie mogę Niebezpiecznym dżentelmenom odmówić uroku.

Podpisy:

  1. Bronisław Malinowski (Wojciech Mecwaldowski) i Zofia Stryjeńska (Marta Ojrzyńska). Wszystkie kadry z filmu Niebezpieczni dżentelmeni.
  2. Bronisław Malinowski (Wojciech Mecwaldowski), Jadwiga Mrozowska (Anna Smołowik), Stanisław Ignacy Witkiewicz (Marcin Dorociński).
  3. Włodzimierz Lenin (Jacek Koman).
  4. Bronisław Malinowski (Wojciech Mecwaldowski) i Witkacy (Marcin Dorociński).
  5. Joseph Conrad (Andrzej Seweryn) i Tadeusz Żeleński (Tomasz Kot).
Podziel się z innymi

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *