Tomasz Pawlak
Telepatyczny eksperyment, czyli co Witkacy odebrał z Aten
Magdalena Samozwaniec, pisarka, córka Wojciecha Kossaka, siostra poetki, Lilki, czyli Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, wreszcie kuzynka Jadwigi Witkiewiczowej, żony Witkacego, żartobliwie wspominała, w co się bawiono w międzywojniu:
Po pierwszej wojnie światowej zapanowała moda na spirytyzm. Duchy „puszczało się” przy okrągłych stolikach. Splecione palce uczestników seansu stanowiły łańcuch magiczny, przez który przebiegał „fluid”. Duch pukał w ziemię nogą stołową (od tego czasu prawdopodobnie powstało powiedzenie „głupi jak stołowa noga”) i zatrzymywał się na wygłaszanej przez uczestników literze alfabetu, co skrzętnie zapisywano. […] Spirytyzm interesował również poważnych naukowców, profesorów o siwych i czarnych brodach, z cwikierami na oczach, którzy „naukowo” podchodzili do sprawy[1].
W seansach spirytystycznych brali udział dyplomaci, wojskowi, lekarze, akademicy, przemysłowcy, literaci, malarze, dziennikarze – słowem: wszyscy. Poważne zainteresowanie wymagało poważnego podejścia. Nic zatem dziwnego, że powstawały towarzystwa, stowarzyszenia, instytuty, które zajmowały się zjawiskami paranormalnymi. Pisano o tym w dziennikach, ale i zakładano pisma tylko temu poświęcone. Jednym z nich były „Zagadnienia Metapsychiczne”, „czasopismo poświęcone badaniom nadnormalnych objawów z duchowych i fizycznych dziedzin bytu”. W skład komitetu redakcyjnego w 1929 r. (ostatnim roku ukazywania się pisma) wchodziły same tuzy ówczesnego świata zajmującego się zjawiskami „nadnormalnymi”, jak prezes Polskiego Towarzystwa Badań Psychicznych, architekt Alfons Gravier czy prezes Warszawskiego Towarzystwa Psycho-Fizycznego Prosper Szmurło, redaktorem zaś był prezes Polskiego Towarzystwa Metapsychicznego w Warszawie Stefan Kowalski (wcześniej sam Szmurło, ale fluktuacja na tym stanowisku była zadziwiająca).
W redakcji znaleźli się także m.in. malarz i podpułkownik żandarmerii Norbert Okołowicz, Józef Świtkowski (wiceprezes, później prezes Polskiego Towarzystwa Parapsychicznego im. J. Ochorowicza we Lwowie), lekarz Tadeusz Eugeniusz Sokołowski – osoby, które wiele miały wspólnego z „naukowym podejściem” do spirytyzmu, ale i z… Witkacym[2]. Na seansie zorganizowanym przez Okołowicza ze słynnym medium Frankiem Kluskim (taki pseudonim przyjął – ponoć w kontrze do skompromitowanego Jana Guzika[3] – dziennikarz i poeta Teofil Modrzejewski, utrzymujący się co prawda z pracy w… bankach i redakcjach czasopism) w Warszawie 26 stycznia 1925 r. stawił się pewien „literat i artysta malarz” Stanisław Ignacy Witkiewicz – z adnotacją, że uczestniczy po raz pierwszy w spotkaniu z tym medium. Jako uczestnik numer 3 podpisał się pod protokołem, w którym można wyczytać, czego doświadczył:
Raptem w pobliżu uczestnika 3. pojawiła się w świetle ekranu, postać jakby młodej i wysokiej kobiety, z przykrytą głową i widocznymi puklami włosów jasnych wysuwających się spod zasłony. Rysów twarzy nie zdołano zaobserwować, gdyż tylko przez chwilę była widoczna i ukazywała się jedynie uczestnikowi 3. […] Obok uczestnika 4. [Zofia Okołowiczowa – T. P.] zaczyna się raptem oświetlać ekranem jakaś mało wyraźna osoba, której widoczna jest tylko sylweta z profilu, na tle ekranu, oraz rozwichrzona nad czołem czupryna. Na jednych uczestnikach zjawa ta robi wrażenie męskiej, na innych kobiecej twarzy. Usiłuje się ukazać tylko uczestnikowi 3., który oświadcza, że nie wie, kto to jest. Wtedy zjawa niknie, następuje pukanie w sekretarę; uczestniczka 4. wymawia litery alfabetu. Obecni składają wyraz „Mania”. Gdy potem uczestnik 3. po raz wtóry oświadcza, że nie wie o kogo chodzi – objaw zupełnie znika. […] Po chwili znów koło uczestnika 3. zjawia się jakaś postać usiłująca się mu uporczywie ukazać już nie w świetle ekranu, a w świetle wydobywającym się z dłoni, natartych jakby świetlaną masą. Uczestnik 3., po kilkukrotnym ukazaniu się tej postaci, zapytuje „Jadwiga?”. Wtedy światła nikną, a uczestnik ten oświadcza, że ktoś ściska i obejmuje go serdecznie. Zjawa ta, jakkolwiek oświetlała się silnym światłem, czyniła to tak szybko i jakby nerwowo, że trudno było określić wygląd jej postaci. Zrobiła na ogół wrażenie starszej i smukłej osoby[4].
Według wspomnień Witkiewiczowej jej mąż był przekonany, że ściskająca go zjawa to Jadwiga Janczewska, narzeczona, która popełniła samobójstwo w 1914 r. Obwiniający się o tę śmierć artysta miał nawet dotknąć jej ręki, „zupełnie materialnej”, ale szybko wysunęła się z jego dłoni. Podobno Witkacy po okresie fascynacji miał przestać interesować się spirytyzmem, powtarzając jednak, że „to, co widział u Kluskiego, to nie było nabieranie”[5].
Dziś już wiadomo, że nie do końca było tak, jak pamiętała Witkiewiczowa. Weźmy chociażby na warsztat telepatię…
Jest to dziedzina postrzegania pozazmysłowego (jak się to dziś fachowo nazywa), którą wówczas także badano. Była szczególnym rodzajem jasnowidzenia, rodzajem wibracji mózgu oddziałującej na mózg innej osoby – „zdalnym odbiorem uczuć i myśli, bez pośrednictwa znanych zmysłów”[6]. Jedną z metod stwierdzania, czy do łączności telepatycznej dochodzi, były tzw. przekazy rysunkowe. „Nadawca rysował w możliwie uproszczonej formie jakiś przedmiot, zwierzę czy symbol, a w tym samym czasie odbiorca również szkicował to, co podsuwała mu wyobraźnia”[7]. Gdy rysunki były do siebie podobne, potwierdzało to, że do pozazmysłowej łączności na odległość doszło. Wiele takich eksperymentów przeprowadził w 1928 r. pisarz amerykański Upton Sinclair, którego żona pełniła rolę „odbiorcy”, co zostało opisane w wydanej w 1930 r. przez niego książce Mental Radio. Pani Sinclair nawet trafnie odbierała „nadawane” rysunki, choć nierzadko myliła się merytorycznie, np. nadawca rysował tyrolski kapelusz z piórkiem, a ona półmisek z przykrywką w podobnym kształcie. Znamienne, że gdy pisarz postanowił kandydować na gubernatora Kalifornii, zrezygnował z eksperymentów.
W tym samym roku, w którym telepatię praktykowali Sinclairowie w Ameryce, w Europie zainicjowano jeden z największych eksperymentów międzynarodowych w tej dziedzinie. Ateńskie Towarzystwo Badań Psychicznych zaprosiło do współpracy Aleksandrię, Paryż, Wiedeń i… Warszawę. A wszystko dzięki temu, że Szmurło na Międzynarodowym Kongresie Badań Psychicznych w Paryżu[8] jesienią 1927 r. poznał inspektora sanitarnego marynarki greckiej, Angelosa Tanagrosa, pełniącego funkcję prezesa greckiego Towarzystwa Badań Psychicznych.
Przedmiotem przekazu były rysunki, figury geometryczne, litery oraz żywe obrazy i inscenizowane zdarzenia. Seanse łączności między Atenami i Warszawą odbywały się od 25 października 1928 r. do 29 maja 1929 r., raz w tygodniu. O oznaczonej godzinie przez 5 minut ateńska grupa telepatyczna „nadawała”, zaś warszawska „odbierała” przekazywane obrazy, rysując na kartach to, co „ujrzała” w wyobraźni. Po krótkiej przerwie następowała zmiana ról: Warszawa nadawała – Ateny odbierały. […] Ogółem w 30 posiedzeniach przeprowadzono 118 doświadczeń zbiorowych, w tym 78 z rysunkami. Przeciętnie w posiedzeniach brało udział 9 osób (w Warszawie 3–16, w Atenach 4–14 osób). W eksperymencie wzięło udział 98 osób (44 w Warszawie). […] Polacy odnieśli w tych doświadczeniach sporo sukcesów – niektóre z rysunków i znaków były trafnie zidentyfikowane nawet przez 2–3 odbiorców[9].
O eksperymencie po raz pierwszy pisano na łamach redagowanego przez Ludwika Szczepańskiego „Kuriera Metapsychicznego – Dziwów Życia”, czyli dodatku do „Ilustrowanego Kuriera Codziennego”, już pod koniec listopada 1928 r. Okraszona przykładowymi rysunkami i zdjęciem wybranych uczestników notka informowała, że grupy w Atenach i Warszawie spotykają się co czwartek, a „doświadczeniami zainteresowały się sfery uniwersyteckie (prof. dr Witwicki i i[n.]”[10]. W lutym 1929 r. ukazał się artykuł Doświadczenia telepatyczne Warszawa – Ateny trwają w dalszym ciągu, także ze zdjęciami i rysunkami, opisujący, co się wydarzyło i jakie są plany eksperymentu (przesyłanie barw, potem ewentualnie zapachów, smaków)[11].
Eksperyment był tak udany, że pisała o nim nie tylko prasa „branżowa”. Miesięcznik „Naokoło Świata” w majowym numerze 1929 r. opublikował tekst Szmurły pt. Przejmowanie cudzych myśli i wrażeń (Doświadczenia telepatyczne Warszawa – Ateny)[12], w przystępny sposób wyjaśniający czytelnikom istotę telepatii, zawiłość i naukowość eksperymentu (z matematyczną teorią prawdopodobieństwa w tle), ze zdjęciami uczestników i tablicami z ich rysunkami. Podobny tekst, miejscami nawet tożsamy, ale poszerzony o kilkanaście akapitów, Szmurło opublikował na łamach wspomnianych już „Zagadnień Metapsychicznych”[13], w numerze grudniowym. W tym samym numerze Stefan Rzewuski przedstawił szczegółowe dane tego eksperymentu, poczynając od jego trwania, przebiegu, jak i uczestników, wraz z liczbą posiedzeń, w których brali udział, i tablicami z rysunkami[14].
Wśród osób, które zostały wymienione jako uczestnicy eksperymentu, był… Stanisław Ignacy Witkiewicz, „liter[at]” i „art[ysta] mal[arz]”![15] Z zestawień Rzewuskiego możemy wyczytać, że Witkacy brał udział w eksperymencie dwa razy, nie w domu (niektórzy odbierali i nadawali w domowych pieleszach, np. znane medium Helena Massalska, która zresztą przepowiedziała Witkacemu wielką zmianę w 1923 r. – autor W małym dworku uznał wtedy, że to ślub…), i że wykonał trzy rysunki, z których jeden został zakwalifikowany jako cechujący się „słabszym podobieństwem”. [Tu rys.]
Co ciekawe, redakcja „Kuriera Metapsychicznego” udzieliła miejsca na polemikę z doniesieniami o eksperymencie. Po ukazaniu się pełnego jego opisu w grudniu 1929 r. w „Zagadnieniach Metapsychicznych” Stanisław Breyer, prezes krakowskiego Towarzystwa Metapsychicznego (ach, urocza ta animozja między Krakowem a Warszawą…), podał w wątpliwość metodologię eksperymentu, podkreślając, że wybór niektórych rysunków jako właściwie „odebranych” jest bardzo subiektywny, poza tym przy dużej ich liczbie prawdopodobieństwo narysowania czegoś zbliżonego do „nadanego” kształtu będzie wyższe: „Boć ostatecznie pomiędzy wszelkimi przedmiotami we wszechświecie istnieją podobieństwa i analogie [!]”[16]. Redakcja zaznaczyła, że Breyer nie kwestionuje istnienia telepatii, a jedynie przebieg i wnioski z samego doświadczenia, zachęcając czytelników do dyskusji, która z pewnością będzie podjęta na zbliżającym się międzynarodowym kongresie metapsychicznym w Atenach. Czy tak było? Zapewne. Wróćmy jednak do udziału w tym wydarzeniu autora Niemytych dusz.
Na podstawie dostępnej obecnie wiedzy o biografii Witkacego nie można z całą pewnością stwierdzić, kiedy dokładnie mógł on uczestniczyć w eksperymencie. Można się jednak domyślać, skąd jego obecność. W czerwcu 1928 r. Witkiewicz eksperymentował z peyotlem, który otrzymał od Sokołowskiego i Szmurły – nie dziwi zatem, że jako malarz został poproszony o udział. W 1928 r. Witkacy zostaje członkiem Towarzystwa Metapsychicznego – raczej nie na potrzeby eksperymentu telepatycznego, a po to, by móc sprowadzać peyotl, ale być może członkostwo zobowiązywało do pewnych świadczeń, np. uczestnictwa w badaniach? Kiedy to mogło być? Do Warszawy przyjechał po 21 października, aby dopilnować m.in. wydania Nienasycenia u Mariana Sztajnsberga w wydawnictwie „F. Hoesick”. W listopadzie 1928 r. otrzymuje pigułki peyotlu od Alexandre’a Rouhiera, który hodował kaktusy na południu Francji. Prawdopodobnie w grudniu tego roku August Zamoyski nakręcił kilka filmików z udziałem Witkiewiczów i ich znajomych na moście Poniatowskiego i na pobliskim nabrzeżu Wisły. Do Zakopanego Witkacy wrócił 27 grudnia 1928 r., a w Warszawie pojawił się ponownie ok. 17 maja 1929 r., czyli pod koniec trwania eksperymentu. Być może dalekim echem doświadczeń pozazmysłowych Witkacego na łączach z Atenami był list do teozofa Edmunda Strążyskiego z 5 kwietnia 1929 r., w którym walczący z nałogami artysta pisze: „I dotąd palę. To niedobrze, że Ty przez ambicję przeciwny jezdeśmojemu NP [niepaleniu – T. P.]. Daj temu spokój, bo mi teleprzeszkadzasz”[17]. Gdyby założyć (z pewną dozą dobrej woli), że pisał to już po eksperymencie, można mniemać, że uczestnictwo w nim Witkiewicza odbyło się jeszcze w roku poprzednim.
Czy w jego twórczości znalazły się odniesienia do telepatii? Poniekąd.
Samo słowo „telepatia” zostało użyte przez Witkacego, właśnie w cudzysłowie, gdy opisywał wizje pod wpływem peyotlu – niektóre z nich bowiem polegały na postrzeganiu osób (wymienił nomen omen Sokołowskiego) w konkretnej sytuacji, co odpowiadało prawdzie, bo zostało zweryfikowane od razu telefonicznie[18]. W wersji książkowej zresztą słowo „telepatia” zniknęło, być może po konsultacji z ekspertami:
P. Szmurło próbuje ze mną jasnowidzenia. Zapytuje mnie, co robi w tej chwili dr Tadeusz Sokołowski. Od razu widzę go opartego o kominek, na którym stoją ozdobne chińskie wazy. Przed nim pochylona na krześle siedzi kobieta, której twarzy nie widzę. Szmurło telefonuje do Sokołowskiego – okazuje się, że stał oparty o pianino i rozmawiał z siedzącą przed nim na krześle kuzynką[19].
Pośrednim dowodem na obecność telepatii w tekstach (w dodatku świadczącym o pewnym sceptycyzmie wobec tej dziedziny) jest list Witkacego do Mieczysława Choynowskiego z 9 marca 1934 r., w którym przyjmujący rolę mistrza filozofii Witkiewicz namawia ucznia do wychodzenia „poza”:
A co jest poza jakościami dla nas. A co jest poza naszymi zmysłami i ich przedłużeniami w postaci instrumentów, a dalej w postaci wzorów, którym nie odpowiadają wyobrażenia sprowadzone do jakości naszych. Ale coś jest, a to coś nie może być zasadniczo różne od tego, co jest tu. Bo inaczej bawimy się w zaświaty à la Sir Oliver Lodge[20].
„Zabawa w zaświaty” Lodge’a to nawiązanie do brytyjskiego fizyka, pisarza i wynalazcy (pioniera radiotelegrafii), który zajmował się także badaniem zjawisk psychicznych, zwłaszcza telepatii (Witkacy mógł go poznać osobiście podczas Kongresu BAAS w Australii w 1914 r.!).
W 1935 r. u Szumanów w Krakowie, po czytaniu z powodzeniem Szewców, ich autor miał „wściekle ciekawe przeżycia belzebubiczno-rozdwojeniowo-telepatyczno-sugestyjne z kuzynem Szumana herbu własnego = rogi (duże) o 7 rano. Coś nadzwyczajnego – tylko ustnie”[21].
Najwyraźniej mieszkanie Szumanów miało specyficzne genius loci, bo Witkiewicz w następnym roku doświadczył tam podobnych wrażeń. Pisał żonie: „Miałem jasnowidzenie telepsychiczne co do małej Gąsiorowskiej podczas orgii u Szumana”[22]. To tyle z telepatycznych wątków w dostępnych obecnie tekstach Witkiewicza (bo trzeba pamiętać, że Witkacy „ciągle pisze”).
Nieznany telepatyczny epizod w życiu Witkacego może nie jest przełomem kopernikańskim w witkacologii, ale ciekawym dodatkiem do jego zainteresowania spirytyzmem, korygującym wspomnienia Witkiewiczowej, która ograniczyła ten czas do lat 1925–1927. Na podstawie jej wspomnień właśnie wzmiankuje się niekiedy (np. Paulina Sołowianiuk[23]) o krótkotrwałym zainteresowaniu Witkacego „okrągłymi stolikami”, nie weryfikując jednak, czy na pewno fascynacja trwała kilka lat. Jan Gondowicz już w 2012 r. napisał w eseju o spirytystycznych zainteresowaniach autora Nienasycenia, że „Trzeba trochę poprawić Jadwigę Witkiewiczową”. Co prawda udowadniał, że sięgają one daleko wstecz, ale i odkrywał je w późniejszej twórczości malarskiej, a zwłaszcza rysunkowej[24]. W tym miejscu wypada dodać, że w 1934 r. odnotowano prelekcję „St. Witkiewicza” w Polskim Towarzystwie Metapsychicznym, w lokalu na Brackiej 18 (niestety, nie wiadomo, na jaki temat)[25].
Okazuje się, że można jeszcze odszukiwać nowe fakty w biografii Witkiewicza. Zachęcamy Czytelników, by wciąż szukali! Aby obraz osoby Witkacego – tak już przecież złożony (chciałoby się rzec: „wielokrotny”) – był coraz pełniejszy.
- Angelos Tanagras, „Zagadnienia Metapsychiczne” 1929, nr 23–24, s. 23.
- Prosper Szmurło, „Zagadnienia Metapsychiczne” 1929, nr 23–24, s. 23.
- S. I. Witkiewicz, Portret Prospera Szmurły, czerwiec 1928, pastel na papierze, 70,9 × 50,3 cm, zbiory Muzeum Narodowego w Warszawie. Zdjęcie pocztówki, zbiory T. Pawlaka.
- Przykładowe rysunki „nadawane” z Aten i „odbierane” w Warszawie, „Zagadnienia Metapsychiczne” 1929, nr 23–24, s. 28.
- Lista uczestników eksperymentu, poz. 25 – S. I. Witkiewicz, „Zagadnienia Metapsychiczne” 1929, nr 23–24, s. 40.
- Rysunek 5. eksperymentu – oryginał ateński i warszawskie rysunki telepatyczne. Rysunek Witkacego – 5d, fragm. tabeli z: „Zagadnienia Metapsychiczne” 1929, nr 23–24, po s. 38.
- Zdjęcie niektórych uczestników warszawskiej grupy, „Zagadnienia Metapsychiczne” 1929, nr 23–24, s. 24.
- Rysunek 5. eksperymentu – oryginał ateński i warszawskie rysunki telepatyczne. Rysunek Witkacego – 5d, fragm. tabeli z: „Zagadnienia Metapsychiczne” 1929, nr 23–24, po s. 38.
- S. I. Witkiewicz, Na tzw. chodzącym stoliczku prof. Żyd – Uniwersalstein wywołał podstawkowe widma Jej i Bohowityna-Niedorajdę, rys. piórem atramentowym na papierze (odwr. blankietu meteorologicznego), 22 × 32,5 cm, 9 listopada 1936, zbiory Muzeum Tatrzańskiego w Zakopanem.
- Zdjęcie fragmentu wystawy Witkacy – un point de départ, Galerie Nancy Thermal, Nancy, Francja, marzec 2017. Inspirowane rysunkiem Witkiewicza Na tzw. chodzącym stoliczku… B. Zgodzińska.
[1] M. Samozwaniec, Maria i Magdalena, t. 2, Warszawa 1987, rozdz. Duchy, s. 5 i 9.
[2] Zainteresowanych odsyłam do tekstu na portalu Wojciecha Sztaby, witkacologia.eu: T. Pawlak, Medialna diagnoza. Nieznany portret Tadeusza Eugeniusza Sokołowskiego czy Prospera Szmurły?, lipiec 2014, https://witkacologia.eu/uzupelnienia/T.Pawlak/Szmurlo_diagnoza.pdf (dostęp: 19 września 2022).
[3] U którego Witkacy także bywał na seansach z przyjacielem Tadeuszem Langierem – zob. list do Kazimiery Żuławskiej z 7 lutego 1922: „Byłem na 3 seansach z Guzikiem. Widziałem widmo panny Janczewskiej i inne cuda. Langier spocił się ze strachu” – S. I. Witkiewicz, Dzieła zebrane, [t. 17:] Listy I, oprac. i przypisami opatrzył T. Pawlak, Warszawa 2013, s. 588.
[4] N. Okołowicz, Wspomnienia z seansów z medium Frankiem Kluskim, Warszawa 1926, s. 230–231, 233 (pisownia uwspółcześniona). Po wojnie zapis całego protokołu z tego seansu opublikował T. Kłak, Witkiewicz na seansie spirytystycznym, „Akcent” 1985, nr 2–3, s. 83–89.
[5] J. Witkiewiczowa, Wspomnienia o S. I. Witkiewiczu, [w:] S. I. Witkiewicz, Dzieła zebrane, [t. 22:] Listy do żony 1936–1939, przyg. do druku A. Micińska, oprac. i przypisami opatrzył J. Degler, wyd. 2 poprawione i uaktualnione, Warszawa 2016, s. 577–578.
[6] K. Boruń, K. Boruń-Jagodzińska, Ossowiecki – zagadki jasnowidzenia, Warszawa 1990, s. 7.
[7] Tamże, s. 179.
[8] Warto odnotować, że właśnie z Paryża przywiózł Szmurło do kraju peyotl, z którym potem eksperymentował Witkacy.
[9] Tamże, s. 179–180. Najwięcej „trafień”, tudzież „koincydencji przypadkowych”, mieli Szmurło i jego żona, Józefa, nie tylko dlatego, że brali udział w największej liczbie posiedzeń.
[10] M. K. S. [Maria Szpyrkówna?], Międzymiastowa komunikacja telepatyczna Ateny – Warszawa, „Kurier Metapsychiczny” 1928, nr 4, dodatek do „IKC” 1928, nr 329 (29 XI). Psycholog Władysław Witwicki wziął udział w jednym posiedzeniu grupy warszawskiej.
[11] R. O., Doświadczenia telepatyczne Warszawa – Ateny trwają w dalszym ciągu, „Kurier Metapsychiczny” 1929, nr 7, dodatek do „IKC” 1929, nr 42 (12 II).
[12] „Naokoło Świata” 1929, nr 61, s. 52–64.
[13] P. Szmurło, O próbach telepatii między Atenami i Warszawą, „Zagadnienia Metapsychiczne” 1929, nr 23–24, s. 21–35.
[14] S. Rzewuski, Wyniki zbiorowych doświadczeń telepatycznych między Atenami a Warszawą, „Zagadnienia Metapsychiczne” 1929, nr 23–24, s. 36–51.
[15] Tamże, s. 40 (tabela – zob. zdjęcie).
[16] S. Breyer, O próbach telepatycznych między Atenami a Warszawą, „Kurier Metapsychiczny” 1930, nr 13, dodatek do „IKC” 1930, nr 86 (1 IV). Warto odnotować, że jeden z uczestników eksperymentu, Tadeusz Kutz, opisał ogólnie jego założenia, przebieg, a także umieścił kilka rysunków (w tym własnych) wykonanych na łączach między Atenami, Wiedniem a Warszawą w: tegoż, Potęga telepatii, czyli jasnowidzenie. Sztuka odgadywania myśli w świetle najnowszych zdobyczy nauki. Podręcznik praktyczny dla wszystkich z licznymi ilustracjami, Warszawa [b.d.], s. 14–21 (brak wzmianki o uczestnikach, nie ma też rysunków Witkiewicza).
[17] S. I. Witkiewicz, Dzieła zebrane, [t. 18:] Listy II, wol. 1, oprac. i przypisami opatrzyli T. Pawlak oraz J. Degler i S. Okołowicz, Warszawa 2014, s. 209.
[18] Tenże, Narkotyki [w:] tegoż, Dzieła zebrane, [t. 12:] Narkotyki. Niemyte dusze, oprac. A. Micińska, Warszawa 1993, s. 384 (Nota edytorska – to cytat z wydanego w „Gazecie Lwowskiej” w 1931 r. artykułu O narkotykach. Peyotl, nry 270 i 271).
[19] Tamże, s. 90 (pisownia uwspółcześniona).
[20] Tamże, s. 761.
[21] Tenże, Dzieła zebrane, [t. 21:] Listy do żony 1932–1935, przyg. do druku A. Micińska, oprac. i przypisami opatrzył J. Degler, wyd. 2 poprawione i uaktualnione, Warszawa 2016, s. 281 (list z 8 lutego, w pierwodruku błędnie: „belzebulbiczno”).
[22] Tenże, Listy do żony 1936–1939, dz. cyt., s. 82 (list z 30 września).
[23] P. Sołowianiuk, Jasnowidz w salonie, czyli spirytyzm i paranormalność w Polsce międzywojennej, Warszawa 2014, s. 122–124 (brak informacji o eksperymencie z 1928 r.; tekst Gondowicza został tam podsumowany jednym zdaniem, zresztą bez wskazania źródła, którego tytuł w innym miejscu mylnie podano w przypisie). Eksperyment Ateny – Warszawa odnotował tylko: P. Semczuk, Magiczne dwudziestolecie, Warszawa 2014, s. 43.
[24] J. Gondowicz, Skandal w astralu. Witkacy z duchami, „Książka. Magazyn do czytania” 2012, nr 3; przedruk pt. Skandal w astralu, [w:] tegoż, Duch opowieści, Warszawa 2014, s. 224–234.
[25] M. H. Szpyrkówna, Przegląd metapsychiczny. Z działalności Polskiego Tow. Metapsychicznego w Warszawie, „Lotos” 1935, nr 1, s. 25.