Marek Średniawa

Prolog

Palfy Gróf brzmi chwytliwie i nieco tajemniczo, a także kojarzy się fonetycznie z angielskim określeniem groove wyrażającym specyficzny, rozpoznawalny, ale wymykający się ścisłej definicji, sposób gry w muzyce jazzowej, soulowej czy rockowej, który wciąga słuchaczy i zachęca do tańca lub innych form ekspresji. To zapewne skłoniło zakopiański zespół rockowy wykorzystujący w swoich utworach teksty Witkacego do wyboru nazwy. 12 grudnia 2012 r. zespół dał pełen energii i wigoru koncert, który późnym wieczorem wieńczył program uroczystości otwarcia odnowionej sceny zakopiańskiego Teatru im. Stanisława Ignacego Witkiewicza. Wkrótce po występie, już w kuluarach, muzycy zwrócili się do profesora Janusza Deglera z prośbą o pomoc w wyjaśnieniu nazwy zespołu. Późna pora i zmęczenie interlokutorów sprawiły być może, że niczego konkretnego nie ustalono i kilka dni później zespół w swoim profilu na Facebooku opublikował wpis następującej treści:Treść wpisu nieco mnie zaskoczyła i jednocześ­nie zastanowiła. Ponieważ byłem też na koncercie, na którym szczególnie spodobały mi się zagrane z pazurem utwory Bellatrix i Milionerzy, to, zachęcony wspomnieniem udanego wieczoru, podjąłem próbę bliższego zbadania sprawy. Dało to początek wieloetapowemu śledztwu, które ujawniło wiele intrygujących, a nawet sensacyjnych wątków, kusząc po drodze atrakcyjnymi, lecz mylnymi tropami.

Śledztwo – etap I

Punktem wyjścia jest zakończenie brawurowego wiersza Witkacego Do Panny Mery (por. il. 1), opublikowanego w 1921 r., w jednodniówce „Papierek Lakmusowy”, brzmiące: „Niechaj z zazdrości zbledną hetery i Palfy Gróf”.Któż zatem ma zblednąć? Hetery – to jasne, ale kto zacz Palfy Gróf? Jestem przekonany, że Witkacy, nawet parodiując dadaistów, w tym wypadku Marcela Duchampa, pozostaje sobą i z zegarmistrzowską precyzją konstruuje strofy, panując nad tym, co pisze i pozostawiając charakterystyczne dla swojej twórczości intertekstualne tropy. Szybkie sprawdzenie w słowniku wyjaśnia, że gróf zarówno po słowacku, jak i po węgiersku znaczy „hrabia”, co wstępnie wyznacza geograficzny kierunek poszukiwań. Dalsza analiza ujawnia, że Pálffy ab Erdöd to nie byle jacy hrabiowie, lecz arystokratyczny ród, którego korzenie sięgają X w. Podobnie jak Unrugowie, jest notowany w Almanachu Gotajskim, co,  jak wiemy, dla autora Nienasycenia nie było bez znaczenia.Sięgnięcie do dziejów Europy pozwala odnaleźć wiele wydarzeń w sferze polityki, kultury i obyczajów, zarówno dużej wagi historycznej, jak i pomniejszych, w których przewijają się przedstawiciele rodu Pálffych. Skupimy uwagę na kilku, wyraźnie się wyróżniających.Wydaje się, że największy wpływ na bieg historii miał Johann Bernhard Stephan Graf Pálffy ab Erdöd (por. il. 2) lub po węgiersku Erdődi gróf Pálffy V János Bernard István (ur. w 1664 r., w miejscowości Červený Kameň, obecnie Słowacja), który zapisał się licznymi dokonaniami na polach bitewnych i w dyplomacji. W 1681 r. wstąpił do armii cesarskiej Habsburgów. Uczestniczył w odsieczy wiedeńskiej i w bitwie pod Parkanami w 1683 r., gdzie dostał się do niewoli tureckiej, z której jednak udało mu się zbiec. Później, w 1687 r., wyróżnił się męstwem w drugiej bitwie pod Nagyharsány (pod Mohaczem) dzięki czemu został adiutantem księcia lotaryńskiego, Karola V. W wieku 24 lat dosłużył się stopnia pułkownika i dowodził swoim własnym regimentem, z którym uczestniczył we wszystkich głównych bitwach wielkiej wojny tureckiej. W 1704 r. uzyskał tytuł bana Chorwacji i stopień generała kawalerii. Podczas antyhabsburskiego powstania księcia Franciszka II Rákóczego został wysłany na Węgry jako dowódca jazdy. Tam uczestniczył w wielu potyczkach i odegrał kluczową rolę w zwycięskiej dla wojsk cesarskich bitwie pod Trenczynem. Dzięki temu został mianowany marszałkiem polnym i powierzono mu dowództwo wojsk w północnych Węgrzech. W tej fazie konfliktu, jako obywatel węgierski, lojalny w stosunku do Cesarza, prowadził negocjacje z Rákóczym, które doprowadziły do rozejmu, a następnie do traktatu pokojowego w Szatmár (obecnie Satu Mare, Rumunia), w wyniku którego 12 000 żołnierzy armii Rákóczego przysięgło wierność Habsburgom. Walczył też w kolejnej wojnie austriacko-tureckiej (1716–1718), wiele razy był ranny. Po wojnie wznowił działalność dyplomatyczną.Po śmierci cesarza Karola VI w 1740 r. został protektorem młodej cesarzowej Marii Teresy i jej doradcą, głównie w sprawach węgierskich. Przyznano mu tytuł Kawalera Orderu Złotego Runa i Palatyna Węgier. Hrabia Pálffy do końca życia (zmarł w 1751 r. w Bratysławie) pozostał powiernikiem cesarzowej, która nazywała go czule Vater Pálffy.Inny przedstawiciel rodu, hrabia Karl Pálffy von Erdöd, wsławił się tym, że wspomógł karierę muzyczną młodego Wolfganga Amadeusza Mozarta. Dzięki jego bardzo przychylnej opinii po koncercie w Linzu, przekazanej arcyksięciu Józefowi (późniejszemu cesarzowi Józefowi II), który z kolei podzielił się z matką, cesarzową Marią Teresą, wieścią o wyjątkowo utalentowanym artyście, młody Wolfgang z siostrą Nannerl został zaproszony na występy do Wiednia, gdzie w 1762 r. stali się atrakcją salonów arystokracji. Wystąpili wówczas również w pałacu Pálffych, gdzie w 1786 r. odbyła się przedpremierowa, prywatna prezentacja opery Wesele Figara. Obecnie wiedeński pałac Pálffych służy jako sala koncertowa.Gdy zajrzymy do Działu XI Metryki Litewskiej, pt. Genealogie (il. 3), która gromadzi materiały genealogiczne kilkudziesięciu rodzin (wywody przodków i sumariusze dokumentów, sporządzone w trakcie starań o uzyskanie orderu św. Stanisława, ustanowionego przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego w 1765 r.), dokonamy interesującego odkrycia. Znajdziemy potwierdzenie przez hrabiego Mikołaja Pálffyego, sędziego na dworze cesarskim, wywodu przodków macierzystych hrabianki de Canal, córki hrabiego Ludwika Hieronima Malabajla oraz hrabiny Marii Anny Pálffy. Widzimy tam (por. il. 3), że marszałek polny „Comes Joannes Pálffy ab Erdöd Regni Hungariae Palatinus”, którego dokonania streściłem wcześniej, wybrał za żonę szlachetnie urodzoną hrabinę. Została nią: „Comitissa Theresia Czobor de Czobor Szent-Mihaly”. Trop, choć nie bezpośredni, biegnie tu do Istvana Szentmihalyi, bohatera dramatu Sonata Belzebuba, napisanego przez Witkacego w 1925 r. Tomasz Pawlak zauważył, że wprost o Istvanie wypowiada się inna postać z tej sztuki – Baleastadar:
Nie wie pan jeszcze, panie baronie, że Istvan jest hrabią. Okazało się to tu, w kancelarii u wejścia. Dokumenty przejrzałem, wchodząc. Wszystko jest w porządku. Wynika stąd, że Istvan jest potomkiem palatyna Clapary, tego, który był panem na orawskich zamkach.

Okazuje się, że faktycznie w latach 1896–1919 właścicielem orawskiego zamku, odległego od Zakopanego tylko o 64 km, był Jozef Palffý. W 1868 r. za sprawą ówczesnego zarządcy Edmunda Zichyego urządzono w zamku jedno z pierwszych na Słowacji muzeów. Obejmowało ono ekspozycję przyrodniczą z bogatym zbiorem okazów ornitologicznych, zgromadzonych przez Antoniego Kocyana, polskiego leśniczego, od 1870 r. pracującego w lasach komposesoratu orawskiego na węgierskiej wówczas Orawie, który był również współtwórcą zbiorów fauny Muzeum Tatrzańskiego w Zakopanem. Wśród orawskich okazów jest też dwugłowe cielę eksponowane tam od 1876 r. Witkacy zapewne zobaczył je 15 września 1928 r., odwiedzając zamek osobiście (sam pisze o wyciecze w listach do żony i Strążyskich, wspomina o niej także Modesta Zwolińska); istnieje także duże prawdopodobieństwo, że widział kuriozum wcześniej, bądź słyszał o nim od ojca lub jego przyjaciół, co mogło stać się inspiracją dla tytułu dramatu Metafizyka dwugłowego cielęcia. Hipotezę tę wzmacnia fakt, że orawskie zamki były na przełomie XIX i XX w. popularnym celem wycieczek, do których np. zachęcała wydana w 1887 r. książka Naokoło Tatr. Szkic z podróży Walerego Eljasza Radzikowskiego, zawierająca rycinę ze spektakularnym widokiem zamku.Znakomitą pozycję towarzyską i społeczną rodu Pálffych oraz kręgi, w jakich się obracają, świetnie ilustrują dwa przykładowe doniesienia prasowe (zachowano oryginalną pisownię):

„Kurjer Warszawski”, 23 października 1845, nr 282. Włochy. – N. CESARZOWA Rossyjska z W. Xczką Olgą 4go b. m. przybyła do Werony, gdzie ią powitał Gubernator prowincji weneckich Hrabia Palffy, i Feldmarszałek-Poru[cznik]: Hr. Eltz Komendant miasta. Po krótkim odpoczynku, dostojna Monarchini raczyła oglądać kilka widzenia godnych pałaców, mianowicie pałac w którym mieszkali Cesarz Franciszek Iszy, Cesarz ALEXANDER i Król Fryderyk Wilhelm IIIci, pod czas kongressu w Weronie r. 1822. Nazajutrz zwiedzała grobowce Skaligerów, amfiteatr areny, a przed 10tą wyiechała do Brescji.
„Gazeta Lwowska”, 24 marca 1852, nr 69. Rozmaite wiadomości– Dnia 17. marca, wieczór odbył się w Wiédniu na cześć obu Wielkich książąt Rosyjskich drugi festyn nadworny, na którym się Ich cesarzewicz[owskie] Moście znajdowali już w uniformach właścicieli, nadanych im przez Cesarza Jego Mości austryackich pułków, to jest pułku piechoty i huzarów. Przedstawienie teatralne zaczęło się komiczną z wielkiem upodobaniem przyjętą sceną: „Le pére Michel a la représentation de la Gazza ladra,” którą hrabia Dudzeele odśpiewał. Potem nastąpiła; „Un mari qui se derange,” komedya we dwóch aktach, w której księżna Clary i pani de Fonton, hrabia O’Sullivan, francuski poseł de la Cour, książęta Jabłonowski i Clary, margrabia Chateaurenard, wicehrabia Beaumont, hrabiowie Dudzeele i Fribert udział mieli. To przedstawienie zakończyło się propozycyą udania się na bal maskowy, który w samej rzeczy z blaskiem i wdziękiem odpowiednim nadwornemu festynowi przeniesiony na scenę, powszechne zjednał sobie oklaski. […] poliszynela przedstawiał margrabia Chateaurenard, Izabelę i Leandra hrabina Helena Zichy, tudzież hrabia Bouquoi, Kolombinę i Arlekina hrabina Wickenburg, tudzież pan d’Oubril, Pierettę i Pierrota baronowa Linden i hrabia Otto Traun; 19 innych par składało resztę maskowego orszaku, w którym księżna i hrabia Edmund Zichy wystąpili w ubiorze tureckim, hrabina Karolina Grunnt, tudzież hrabia Coloman Szechenyi w szkockim, księżniczka Melania Metternich i książe Maurycy Lobkowitz w Roccocco, pani Karolina de Festetits, z domu hrabianka Zichy, tudzież hrabia Zdenko Sternberg w rosyjskim, hrabina Julia Batthyany-Apraxin i hrabia Rudolf Pálffy, pierwsza w kostiumie królowej cyganów, drugi jako czarny rycerz, nakoniec inni w rozmaitych przepysznych narodowych i roccocco ubiorach. Menuet a la reine i inne tańce nadały szczególniejszy wdzięk maskowemu balowi, poczem członkowie balu mieli zaszczyt być przedstawieni w apartamentach Jej Cesarzewicz[owskiej] Mości najdostojniejszej Arcyksiężnie Zofii, Cesarzowi Jego Mości i obydwu Wielkim książętom, którzy tam właśnie pili herbatę. […]

Z późniejszych źródeł dowiadujemy się, że pod koniec XIX w. i w początkach XX w. Pálffy byli nadal jednym z najbogatszych i najznamienitszych rodów arystokratycznych na Węgrzech. Ich najcenniejsze posiadłości leżały między rzekami Morawą i Wag, w okolicach słowackiej Nitry oraz na terenie środkowych Węgier, Austrii i Czech. Należały do nich okazałe zamki, m.in. w Bojnicach, Budmericach i na Orawie, oraz eleganckie pałace, dwory i rezydencje, m.in. w Bratysławie, Wiedniu i Pradze. W Pradze pałac Pálffych, w obrębie prestiżowej dzielnicy Malá Strana, jest jednym z najbardziej znanych w mieście budynków w stylu barokowym. W innym zabytkowym pałacu Pálffych w Bratysławie mieści się obecnie ambasada Austrii. Z każdą z wymienionych budowli łączą się bogate dzieje rodzinne i ważne wydarzenia historyczne, w które przedstawiciele rodu byli zaangażowani. Wyróżniającą się w tym okresie postacią był hrabia Ján František Pálffy (il. 4, 1828–1908), jeden z najbardziej znanych miłośników i prywatnych kolekcjonerów sztuki w Europie, filantrop i ostatni gospodarz zamku w Bojnicach (il. 5), stanowiącego chlubę właściciela, swoisty pomnik potęgi i chwały arystokracji.Oprócz zamku w Bojnicach Ján František Pálffy posiadał zamek w Pezinok, pałace w Bratysławie, Wiedniu i Budapeszcie oraz dwór w miejscowości Král’ová pri Senci. Eksponował w nich, wśród zabytkowych mebli, porcelany i innych cennych przedmiotów, gromadzone przez całe życie dzieła sztuki. W testamencie przekazał Narodowej Galerii Malarstwa w Budapeszcie ponad 120 obrazów starych mistrzów i ponad 50 prac XIX-wiecznych. Co do pozostałej części zbiorów, wyraził wolę, by je udostępnić publiczności poprzez utworzenie muzeów w rezydencjach. Dar ten do dziś stanowi jeden z trzonów kolekcji Muzeum Sztuk Pięknych w Budapeszcie. Wśród przekazanych dzieł znajdują się obrazy XV- i XVI-wieczne: Petrus Christus – Madonna z dzieciątkiem, Paolo Veronese – Portret mężczyzny, Tycjan – Portret doży weneckiego Marcantonio Trevisana, Guercino – Biczowanie Chrystusa, a także cenne prace XVII-wiecznych mistrzów holenderskich: Bartholomeus van der Helst – Portret kapitana Gideona de Wildta,  Jan Lievens – Portret Petrusa Egidiusa de Morriona, Jacob van Ruisdael – Widok rzeki Amstel w Amsterdamie i Jan Steen – Pijana kobieta znana również jako Holenderska kokota (il. 6).Istnieją poszlaki, że w wierszu Do Panny Mery nieprzypadkowo pojawia się też „rząd zwisających w kanał rudych łbów synów Megiery”, czyli jednej z trzech Erynii – bogiń zemsty. Sytuacja w pierwszej połowie XVIII w. na Węgrzech i Słowacji, będąca konsekwencją upadku powstania Rákóczego, poczucie zagrożenia, ucisk feudalny, bieda i rozpad administracji publicznej stały się podatnym gruntem dla zbójnictwa. Na temat potrzeby zwalczania zjawiska wypowiedział się w 1712 r. opisany wcześniej weteran wojenny Johann Pálffy, który jako stróż porządku publicznego zauważył pojawienie się zbójników w żupach spiskiej, szaryskiej, trenczyńskiej, liptowskiej i orawskiej. Z perspektywy państwa zbójnicy byli przestępcami, ale z punktu widzenia ludu byli bohaterami przeciwstawiającymi się wyzyskowi. Tak powstała legenda zbójnicka, której w folklorze towarzyszyła przyśpiewka:

Jo musem być zbójnik
Bo krzywda wielika
Nieprawość u panów
Prawda u zbójnika

W ten sposób przedstawiciele rodu Pálffych spotkali się ze zbójnikami i społecznością góralską nie tylko na kartach historii, lecz również w życiu codziennym i w literaturze. W okresie od początku XVIII w. do zakończenia I wojny światowej w społecznej świadomości każdy Pálffy mógł być postrzegany jako „hruby gazda” i ogólnie znana postać. Potwierdzeniem są np. utwory Kazimierza Przerwy-Tetmajera, w których drogi Janosika i Pálffych przecinają się. W powieści Maryna z Hrubego, wydanej w 1910 r., napotykamy takie oto dwa epizody:

Krzyś przysunął się ku Sablikowi i spytał: – Je kaście tys takom pieśń słyseli? – Jo to słysał – odparł Sablik – daleko we świecie, na Spisie u jednego leśnickiego, co my u niego na polowaniu béli, Jarząbek ze zycańskiego, stryk Jaśków, Wawrzek Nędza nieboscyk, a i Jasiek béł, takie jesce chłopcysko, niebéło mu osiemnaście lat. Ci hań w takik lasak siedzom, co moze trzi dni na syćkie strony iść, zacym z lasa wyjńdzie. To jest lasy grafów Palfik, Erdedyk, panów Maryasik, a i biskupie. […] Zamnozyło sie hań dzikik świń i ryły po polak, bo ig béło tysiące i odkazał po nas stary grof Palfi, ze my strzelcy. I poleciał s nami Jasiek, bo to béło ciekawo. […]  Ale z sieni wychyliła się matka Janosikowa i psyknęła: – Ciho bydźcie, dziéwcęta! Janosik śpi! […] On jednak nie spał. Leżał na pościeli twarzą ku powale i w sosrąb ryzowany patrzał. Już to ośm lat uszło, jak w Rabsiku był, Irmę, Weronkę i Juczi śpiewające i Andrysia grającego na harmonii słyszał. Przyszli rano przed świtem do leśniczówki, strasznemi lasami idąc, on i ci strzelcy nad strzelce, chrzestny ojciec Sablik, stryk Nędza i Jasiek Jarząbek ze Zycańskiego. Wiódł ich posłaniec grafa Palffyego.

W wierszu O Janosikowym turnieju poeta puszcza wodze fantazji i wysyła zuchwałego (pamiętamy, że słowackiego!) zbójnika do Budy na turniej rycerski na dworze króla Węgier Karola VI, gdzie tytułowy bohater desperacko walczy jak Sienkiewiczowski Kmicic czy współczesny Rambo, biorąc w pojedynkę krwawy odwet na 12 węgierskich arystokratach (wśród nich są niezidentyfikowani z imienia hrabiowie Erdoedy i Pálffy), którzy naruszyli cześć Góralek.

W Budzynie na wzniesieniu król siadł na złoty  tron,zjechali się magnaci ze czterech kraju stron, zjechali się magnaci ze zamków i ze wsi – wyprawiał król turnieje ku lubej córki czci. […]Markgraf Pallavicini szkarłatny czaprak miał, czerwony mu proporzec z długiej kopji wiał; grof Erdoedy i Palffy, Festetics, młody zuch, i dumnych z swej urody hrabiów Toekoelych  dwóch. […]Wjechali na arenę, przed królem skłonią się – o dank królewny walczyć każdy z rycerzy chce – wtem wszedł od furty pola między rycerzy chłop i skłonił się królowi czapką do samych stóp. Królu – tak się odezwał – przychodzę skargę  wnieść, za hańbę naszych dziewek, za chłopskich kobiet  cześć! Dwunastu tych rycerzy dwanaście naszych  dziew uwiodło w chłopskich siołach –– niech płynie  krew za krew! […]Jak ogień objechała ciupaga wkoło w błysk! Zwalił się graf Erdoedy przecięty skroś przez  pysk! Markgraf Pallavicini cuglami konia zdarł, przez samo ciemię cięty piach krwawy głową  tarł. Runął Bathyani książę na lewo, w prawo dłoń odcięta razem z mieczem; graf Palffy wziął przez  skroń, i książę Esterhazy niedługo w piasku legł, palcami grabał ziemię i zbielał wnet jak śnieg.

W kontekście opisanych wyżej dokonań trzeba było aż w wierszu przywołać „gejzery białych kłów, mdłe bajadery i ścięte głowy”, by na obliczu któregokolwiek hrabiego z tak znamienitego rodu, mógł się pojawić choćby lekki grymas zazdrości. Nie ma jednak pewności, którego przedstawiciela szlachetnego rodu Pálffy ab Erdöd Witkacy miał na myśli. W grę wchodzą: Ján František – pan na zamku w Bojnicach, Jozef z orawskiego zamku z dwugłowym cielęciem, a także Johann, który zasłynął na polach bitewnych i miał do czynienia ze zbójnikami. Niewykluczone, że było to jedynie ogólne, symboliczne wskazanie znamienitego rodu, którego pozycja społeczna, majątek, zamki, dwory i pałace, kolekcje dzieł sztuki, czy zbiory przyrodnicze budziły podziw, respekt i trochę też zazdrość.Na powyższym ustaleniu można by poprzestać, ale pojawił się na horyzoncie inny przedstawiciel rodu, którego próba identyfikacji otworzyła następny etap poszukiwań.

Śledztwo – etap II

W liście do żony z 27 października 1927 r. Witkiewicz pisze:
27 X 1927 T .C.3 NP1N.N. 2 dni nie pisałem, bo był Guczo, który przywiózł dość chamowatego węg[ierskiego] hrabiego, mianowicie Palfy’ego. 2 dni miałem zepsute. Ma przyjechać po mnie 3go. Dziwny naród ci hrabiowie. Tymczasem całuję Cię b., Najd. Nineczko. […].
Treść listu nasuwa następujące obserwacje:August Zamoyski (1893–1970) znał hrabiego i może nawet był z nim zaprzyjaźniony.Fakt spotkania daje wskazówkę pokoleniową i chronologiczną.Dość zaskakująca jest opinia Witkacego, który wytyka hrabiemu „chamowatość”. Należałoby się spodziewać, że przedstawiciele rodu mają arystokratyczną ogładę wyniesioną z domu, utrwaloną bywaniem i kontaktami w wyższych sferach.Być może hrabia faktycznie nie był zbyt miły dla autora listu, ale wydaje się, że to nie mógł być wystarczający powód „zepsucia” mu aż dwóch dni. Jedną z przyczyn mogła być charyzmatyczna osobowość, elokwencja, męska elegancja i uroda hrabiego, które spowodowały przejściowe usunięcie Witkacego w cień i zmarginalizowanie go w towarzystwie, w szczególności wśród jego damskiej części.Wzmianka o „dziwności” podsuwa także myśl, że węgierski gość wyróżniał się czymś, co wykraczało ponad przeciętność. Mogła też dotyczyć Augusta Zamoyskiego, o którym wiadomo, że w łowickich portkach biegał na nartach w okolicach Zakopanego. Przyjrzenie się na nowo „dziwnemu narodowi hrabiów” ujawnia paru potencjalnych kandydatów. Pierwszym z nich jest Pál Pálffy de Erdöd (1890–1968), który po swoich rodzicach odziedziczył piękny pałac w Budmericach, położonych między Bratysławą a Trnawą. Kawalerzysta i zapalony myśliwy, globtroter polujący na jelenie w Karpatach, tygrysy w Bengalu, głuszce na Śląsku, łosie w Kanadzie i bizony w Wyoming, którego tereny łowów rozciągały się również na arystokratyczne salony, co sprawiło, że zyskał też sławę playboya.Przystojny hrabia (il. 7 i 8) był ośmiokrotnie żonaty. Jego wybranki to piękne i niezwykłe kobiety, których dokonania, perypetie życiowe i nazwiska mogłyby bez ubarwień pojawić się w powieściach czy dramatach Witkacego. Nim ożenił się po raz pierwszy, zakochał się w ślicznej, inteligentnej i wykształconej Tildzie von Siemens (1888–1945), córce znanych przemysłowców. Po rozstaniu z nią obdarzył uczuciem piękną włoską aktorkę Marię Carmi. Po raz pierwszy zmienił stan cywilny zaraz po wybuchu I wojny światowej; na liście jego żon znalazły się kolejno panie:
Franciska Esterházy de Galántha (1890–1935), Budapeszt 1915. Dorothy Parker-Deacon (1892–1960), Rzym 1922.Eleanor Greene Roelker (1890–1952), Trnawa 1928.Maria Gräfin von Wurmbrand-Stuppach (1914–2003), Bratysława 1935.Marie Louise Lévêque de Vilmorin (1902–1969), Bratysława 1938.Edit Hoch (1923– ), Meran 1945. Maria Theresia Gräfin von Herberstein (1928– ), Paryż 1951.Carin Braun von Stumm (1923–2008), Monachium 1956.

Wszystkie wymienione panie są godne uwagi, ale skupimy uwagę na dwóch: Marii von Wurmbrand-Stuppach i Marie Louise Lévêque de Vilmorin. Pierwsza towarzyszyła hrabiemu podczas polowań w Indiach i zasłynęła osiągnięciami na torach wyścigów konnych, które trafiły do księgi rekordów Guinnessa (m.in. zwycięstwo jej koni w klasycznej gonitwie Derby w Epsom w 1961 i 1980 r.). Jej życie osobiste ułożyło się jednak w mniej udany i dość burzliwy sposób. Pal Pálffy był jej drugim małżonkiem dość krótko, bo tylko dwa lata i hrabina, nazywana zdrobniale Etti, miała jeszcze potem 4 mężów. Druga z pań, Maria Luiza okazała się prawdziwą femme fatalle. LouLou, jak ją nazywano, usidliła swym magnetycznym czarem dwóch kolejnych mężów Etti, najpierw Pala Pálffyego i wkrótce jego „następcę”, również węgierskiego arystokratę, Tamasa Esterházyego de Galántha. Nie dziwi to, ponieważ była erudytką o wielu talentach – pisarką, poetką, dziennikarką, scenarzystką filmową, a także ekspertką w sprawach mody, stylu i wykwintnej kuchni, jednocześnie pełną powabu i szyku kobietą (il. 9 i 10), znaną z powiedzenia: „Mężczyzna to mężczyzna. Ale przystojny mężczyzna to zupełnie coś innego”. Salon w jej zabytkowym pałacu w podparyskim Verrières-le-Buisson był zawsze pełen gości i adoratorów. Fotografowali ją m.in. Henri Cartier-Bresson, Cecil Beaton i Brassaï, rysował Jean Cocteau. Od początku lat 30. XX w. należała do kręgów elity artystycznej i intelektualnej awangardy Paryża. Osiągnięcia poetyckie Louise cenił bardzo Francis Poulenc, stawiając je na równi z twórczością Paula Éluarda i Maxa Jacoba. Z wielkim entuzjazmem skomponował muzykę do 13 jej wierszy. Jej powieści, np. Madame de… wykorzystywano jako scenariusze filmowe. Gdyby Witkacy miał okazję ją poznać, mogłaby być pierwowzorem dla takich postaci jak pani Akne w 622 upadkach Bunga, księżna Irina Wsiewołodowna Zbereźnicka-Podberezka w Szewcach i księżna Irina Wsiewołodowna w Nienasyceniu, nie wspominając już o pokusie portretowania, czy bliższej znajomości. Sposób ujęcia twarzy na fotografii autorstwa Eugène Rubina, podkreślający niepokojące spojrzenie Louise (il. 9, po prawej), może kojarzyć się z portretami fotograficznymi Witkacego. Można sobie wyobrazić, że gdyby uwodzicielski, przystojny, elegancki i bogaty hrabia Pal Pálffy pojawił się nagle w październiku 1927 r. pod Tatrami, na pewno brylowałby na salonach, byłby atrakcją i sensacją towarzyską w Zakopanem, usuwając w cień miejscowe postacie, w tym i Witkiewicza, i Zamoyskiego. Opisany trop wygląda bardzo pociągająco, ale opiera się tylko na dość daleko idących domniemaniach i spekulacjach; co gorsza nie udało się znaleźć twardych dowodów jego prawdziwości. W związku z tym w dalszych poszukiwaniach skupiono się na kręgu znajomych Zamoyskiego w Polsce i we Francji. W 1918 r. Zamoyski przeniósł się z Poznania do Zakopanego i zbudował dom na Skibówkach. W tym samym roku poznał osobiście Witkacego i miejscową bohemę – Leona Chwistka, Andrzeja i Zbigniewa Pronaszków, Tytusa Czyżewskiego, Tymona Niesiołowskiego, Tadeusza Boya-Żeleńskiego, Karola Szymanowskiego, Juliana Tuwima, Jana Kasprowicza i innych. Związał się głównie z artystami krakowskimi, którzy utworzyli grupę Formistów; wystawiał swoje prace w 1919 r. i kolejnych latach, m.in. wspólnie z Witkiewiczem i Niesiołowskim. W 1924 r. wyjechał do Paryża, gdzie w lipcu w Galerie Berthe Weil przy rue Laffitte uczestniczył we wspólnej wystawie z Raoulem Dufym, Hermine David, Mojżeszem Kislingiem, Jeanem Lurçatem i Louisem Marcoussisem; został zauważony w recenzjach. W tym samym miesiącu wziął udział w balu artystów, który pozwolił mu wejść w międzynarodowy krąg awangardy i utorować szlak kolejnym publicznym prezentacjom dzieł w Paryżu i w innych miastach europejskich. Jako pasjonat nart nadal zimą odwiedzał Zakopane, gdzie spotykał się z Witkacym i znajomymi. W kalendarium artysty, opublikowanym przez poświęcone mu muzeum, znajdujemy notkę o wspólnej wystawie rzeźby Zamoyskiego i malarstwa Pála Pálffego 15–31 maja 1928 r. w domu mody „chez Myrbor” przy rue Vignon 17 w Paryżu. Nie był to na pewno opisywany wcześniej hrabia Pal, który był myśliwym i raczej kolekcjonerem obrazów niż ich twórcą. Trzeba zatem było odnaleźć kolejnego przedstawiciela rodu Pálffych, który by pasował do faktów. Okazał się nim Peter Pálffy (1899–1987), który w 1921 r. rozpoczął studia na Akademii Sztuk Pięknych w Monachium i kontynuował w latach 1922–1923 na Akademii w Berlinie. Po studiach wyjechał do Paryża (1924–1933), gdzie nawiązał kontakty z artystami École de Paris. Należał do Salonu Niezależnych w Paryżu, Nowego Stowarzyszenia Artystów w Budapeszcie i Bratysławskiego Towarzystwa Sztuki. Znanym i ważnym wówczas miejscem w Paryżu była wspomniana wcześniej galeria, salon mody i sklep z gobelinami Myrbor (nazwa stanowi akronim imienia i nazwiska panieńskiego właścicielki – Myriam Bordes), prowadzona przez Marię Cuttoli, która organizowała wystawy sztuki współczesnej, przyjaźniła się z artystami, sprzedawała i kolekcjonowała ich prace. Promowała także nowe modernistyczne formy gobelinów i dywanów, do których projektowania zaprosiła w 1927 r. czołówkę miejscowych artystów. Byli to: Georges Braque, François Léger, Joan Miró, Pablo Picasso, później również Raoul Dufy, Le Corbusier, Jean Lurçat, Henri Matisse i Georges Rouault. Dla działu mody suknie wieczorowe projektowała rosyjska, awangardowa malarka Natalia Gonczarowa. W latach 1933–1945 Peter Pálffy mieszkał i pracował na Słowacji, utrzymując ścisły kontakt z twórcami węgierskiej awangardy. Po wojnie przeniósł się do Austrii, mieszkał w Kitzbühel i Wiedniu. Jego prace znajdują się w zbiorach Muzeum Sztuki Lentos w Linzu, Słowackiej Galerii Narodowej w Bratysławie i w Muzeum Červený Kameň w rodzinnym zamku na Słowacji.Zamoyski poznał Petera Pálffyego w Paryżu i już przed wspólną wystawą zdążył się z nim zaprzyjaźnić, o czym świadczy późniejsza korespondencja z lat 1926–1969 oraz wspólne zdjęcia. Pierwszy list Pálffyego do Zamoyskiego, który był w tym czasie w swoim majątku w Jabłoniu, nosi datę 20 listopada 1926 r. Otwierający list zwrot „Mein lieber Gucio” świadczy, że już w 1926 r. relacje były bliskie, co potwierdzają też wspólne fotografie (il. 11).Wystawa w 1928 r. w galerii Myrbor była paryskim debiutem Petera Pálffyego, w którym młodszemu koledze przyjacielskiej pomocy mógł udzielić Zamoyski, już trochę zadomowiony w miejscowym środowisku artystów. Prace Petera Pálffyego mają oryginalny charakter i styl, w którym widać wpływy ekspresjonizmu, konstruktywizmu, abstrakcji i najbliższego mu chyba kubizmu (il. 12 i 13). Przebijająca z jego obrazów kubistyczna nuta dobrze harmonizowała z rzeźbami Zamoyskiego z tego okresu. Z czasem Peter Pálffy stał się artystą nieco zapomnianym. W 1987 r. jego indywidualną wystawę zorganizowała galeria Kunsthandel Hieke w Wiedniu.

EpilogŻycie po życiu autora Nienasycenia przynosi zdarzenia, których koincydencja potwierdza możliwość istnienia św. Witkacego. Oto Tibor Pálffy (1967– ), rumuński aktor o węgierskich korzeniach, nic zapewne nie wiedząc o dwóch dniach zepsutych Witkacemu przez swego krewniaka i przodka, po latach odkupił wirtualnie jego „winy”, występując w spektaklach Kurki Wodnej w roli Drania – Ryszarda de Korbowa-Korbowskiego. A zakopiański zespół rockowy Palfy Gróf nadal koncertuje i nagrywa, popularyzując twórczość Witkacego, sławiąc imię węgierskich hrabiów (il. 14 i 15) i nie przejmując się ich manierami.

Podziel się z innymi