Ewa Kulpa, Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II

1. Wizje halucynacyjne w kulturze i sztuce – zarys zagadnienia

Na przestrzeni wieków artyści zawsze nazywani byli „tymi, którzy mają wizje”. Wizje halucynacyjne, podobnie jak sny uważano niegdyś za uprzywilejowane stany świadomości, do których osiągnięcia dążono poprzez specjalne praktyki duchowe, takie jak medytacja albo też odosobnienie bądź przyjmowanie substancji psychoaktywnych. Część twórców niewątpliwie cierpiała z powodu chorób psychicznych wywołujących złudzenia zmysłowe. Niektórzy malarze w czasie tworzenia dzieł doświadczali halucynacji związanych z zatruciem uwalniającymi się z farb związkami chemicznymi. Inni natomiast sami szukali tego rodzaju postrzeżeń i próbowali je wywołać różnymi specyfikami. To, co dawniej uchodziło niejednokrotnie za boskie objawienia, dziś w większości przypadków określa się mianem halucynacji.

W rozumieniu potocznym „halucynacja” to inaczej iluzja, złudzenie bądź przywidzenie. Jak pisze amerykański neurolog Oliver Sacks, znany m.in. dzięki publikacji wielu książek popularnonaukowych z zakresu wspomnianej dziedziny, halucynacja to najogólniej mówiąc spostrzeżenie zmysłowe bez swego realnego obiektu – słyszenie iwidzenie rzeczy, których nie ma. Towarzyszy im pewien stopień realności, jednak osoby ich doświadczające w większości przypadków są w stanie odróżnić halucynację od rzeczywistości. Od wyobrażeń różni je natomiast to, że halucynacji nie można całkowicie dowolnie przekształcać – jest się na nie niejako „skazanym”; doświadczający ich nie ma się wpływu na charakter swych postrzeżeń. Mogą występować wraz z zaburzeniami psychicznymi lub być wywołane wycieńczeniem, brakiem snu czy wygłodzeniem. Mogą też być wywoływane substancjami psychoaktywnymi oraz lekami.

Warto zauważyć, że w dziejach ludzkości wizje halucynacyjne zajmują szczególne miejsce. Należy choćby wspomnieć o wyjątkowej roli, jaką odgrywają w związku z wierzeniami religijnymi. Są również nieodmiennie bogatym źródłem dla twórczości artystycznej. Istnieją przekonujące dowody potwierdzające tezę o jednocześnie sakralnym jak i artystycznym wymiarze naskalnych przedstawień jaskiniowych. Według niektórych badaczy część z niezidentyfikowanych dotąd wizerunków mogłaby być w rzeczywistości uwiecznieniem zjawisk entoptycznych zwanych fosfenami bądź kształtami stałymi. Z kolei Erich Neumann, filozof i psycholog oraz uczeń Junga, twierdzi, że deprywacyjne wędrówki w głąb jaskiń miały kulminować w wizyjnych doświadczeniach przemiany, zaś skojarzenie efektu numitocznego z miejscem jego wystąpienia miało prowadzić do uznania go za święte.

Ilustracja 1: William Blake, Urizen stwarzający świat, 1794, grafika, akwarela, 23,3 x 16,8 cm, Muzeum Brytyjskie.

2. U progu rewolucji psychodelicznej – Beat Generation i Stanisław Ignacy Witkiewicz

Bezpośrednimi poprzednikami hippisów w kwestii przeprowadzania eksperymentów z psychiką za pomocą substancji psychoaktywnych, byli na gruncie amerykańskim przedstawiciele ruchu Beat Generation. Nieco wcześniej w Polsce działał Stanisław Ignacy Witkiewicz. Co ciekawe, pomimo odmienności kulturowej oraz realiów społeczno-historycznych, w obydwu przypadkach pobrzmiewa podobny klimat intelektualny i artystyczny, którego uczestnikami byli wspomniani twórcy.
W realiach, w których żył Witkacy, substancje psychoaktywne były jeszcze powszechnie dostępne – można je było nabyć za okazaniem odpowiednich recept. Był to również czas, w którym wiele osób zaczęło omijać prawo, którym objęto rzeczone środki, by mieć do nich swobodny dostęp. Jednocześnie zmianie uległ także społeczny obraz intoksykujących się jednostek. O ile wcześniej uważano tego rodzaju praktyki za konsekwencję choroby bądź słabość będącą następstwem doświadczanego bólu, o tyle w czasach Witkacego coraz częściej widziano w nich próżne rozrywki zblazowanych ekscentryków związanych ze środowiskami artystycznymi. Eksperymenty z użyciem środków psychoaktywnych przeprowadzane przez beatników również odbywały się wbrew prawu. Okres powojenny w Stanach Zjednoczonych cechował jednak znacznie silniejszy niż na ziemiach polskich stosunek krytyczny wobec substancji zmieniających świadomość. Każdy, kto je przyjmował, był uznawany za przestępcę, zaś jego działania jednoznacznie potępiano .
Pomimo tego, że eksperymenty beatników i Witkacego znacząco się od siebie różniły, to jednak w punkcie wyjścia wszystkich tych prób stało wspólne pytanie o charakter zmian, jakie powodują substancje psychoaktywne w świadomości i twórczości ludzkiej. Dlatego też dążyli oni do wywołania bądź zintensyfikowania doświadczeń wizyjnych. Dodatkowo wydaje się, że dzięki użyciu określonych środków w odpowiedniej dawce można spodziewać się uzyskania pożądanych rezultatów. Znaczy to, że teoretycznie eksperymentator może kontrolować przebieg podejmowanej próby. W praktyce jednak rzecz jest nieco bardziej skomplikowana. Nieraz osiąga się efekty dalekie od przewidywanych, co często wywołuje u intoksykujących się poczucie przytłoczenia wizjami. Jednak, jak pokazuje historia, dla artystów jest to niezmiennie wdzięczny sposób modyfikowania swej świadomości. Być może jest tak po części dlatego, że nie wiąże się on w wieloma czasochłonnymi i absorbującymi technikami wprowadzania się w odmienny stan świadomości, takimi jak na przykład medytacja czy praktyki ascetyczne.

3. Eksperymenty Stanisława Ignacego Witkiewicza

a) Szkic postaci. Firma Portretowa S. I. Witkiewicz
Witkacy był niezwykle wszechstronnym twórcą – do głównych dziedzin jego działalności należały malarstwo, fotografia, powieściopisarstwo, teatr, teoria sztuki i filozofia. Do dziś jest uznawany przez niektórych za postać silnie kontrowersyjną, ekstrawaganckiego artystę-dziwaka. Po części spowodowane jest to z pewnością faktem, że Witkacy lubił prowokować – zarówno jako twórca, jak i w życiu prywatnym. W pewnym stopniu jego próby modyfikowania swej świadomości substancjami psychoaktywnymi mają swe źródło w owej osobowościowej nieszablonowości Witkiewicza.
Dojrzała twórczość plastyczna Witkacego jest związana z jego pobytem w Rosji. W czasie, w którym przebywał głównie w Petersburgu, znalazł się w wirze porywającego życia intelektualnego i towarzyskiego. To właśnie wtedy poczuł się jak czynny uczestnik, a nie bierny obserwator życia kulturalnego. Jednocześnie jest to miejsce, w którym Witkacy po raz pierwszy eksperymentuje z silniejszymi substancjami psychoaktywnymi – eterem i kokainą . W 1917 roku pojawiają się pierwsze portrety oznaczone dopiskiem „T. C” (typ C, dzieła spełniające kryteria teorii Czystej Formy. To właśnie tam Witkiewicz po raz pierwszy zetknął się z bliską mu ideą syntezy sztuk. Również z tego samego okresu pochodzi fascynacja płótnami Kandinsky’ego, z którym podzielał przekonanie o metafizycznej istocie sztuki. Dzieła Rosjanina były według niego niezwykle bliskie osiągnięciu założeń charakteryzujących Czystą Formę .
W 1925 r. Witkacy zakłada jednoosobową „Firmę Portretową S. I. Witkiewicz”, do czego zmusiła artystę trudna sytuacja materialna. Rezygnując z malarstwa olejnego skupia się odtąd na technice suchej pasteli nakładanej na kolorowy papier. Wprawna ręka i dobre oko Witkiewicza-portrecisty sprawiają, że firma prosperuje dobrze, przynosząc przeważnie swemu właścicielowi niezbędne środki do życia. Jej najczęstszymi klientami są przede wszystkim ludzie stosunkowo zamożni – elita intelektualna, przemysłowcy, oficerowie i urzędnicy .
W cenniku firmy figurowało siedem podstawowych typów portretów. Typ A miał przede wszystkim podobać się klientom; wizerunki miały być po prostu „ładne”, nie cechowała ich pogłębiona analiza psychologiczna osoby portretowanej. Częściej ten rodzaj przedstawień uwieczniał kobiety. Typ B miał silniej oddawać charakter modela, jednak stosunek portretującego do klienta był na ogół obiektywny. Rzadką i ciekawą kombinacją był typ oznaczony skrótem B + d. Zgodnie z założeniami, miał on znacząco uwidaczniać osobowość modela. Duża część wizerunków utrzymanych w tej konwencji to charakterystyczne dla Witkacego „demoniczne” portrety kobiece .

Ilustracja 2: Stanisław Ignacy Witkiewicz, Portret Maryli Grossmanowej – Fałsz kobiety, z autoportretem, 1927, rysunek pastelowy, papier na płótnie, 115,5 x 184 cm, Muzeum Narodowe w Warszawie.

Literą C (z ewentualnymi dopiskami Co, Et, C + H, C + Co + et; i inne) oznaczone były portrety wykonane pod wpływem alkoholu bądź narkotyków, m.in. meskaliny i pejotlu. Wizerunki utrzymane w tym typie były nacechowane subiektywnie. W ramach tego typu bardzo często powstawały karykatury – z tym, że w tym przypadku były one zarezerwowane dla przyjaciół. Tak oznaczone portrety niejednokrotnie powstawały na spotkaniach towarzyskich – jednego wieczora Witkacy był w stanie stworzyć nawet kilkanaście. Dzisiaj znanych jest około sześciuset takich portretów – liczba ta niemal dorównuje całkowitej ilości portretów innych typów razem wziętych. O ich wyjątkowości świadczy również to, że Witkacy nie pobierał opłat za portrety typu C. Według artysty, dzięki pozostawieniu swobody twórczej autorowi, wizerunki te były niezwykle bliskie spełnieniu założeń teorii Czystej Formy. Na niektórych z nich widnieją ułamki określające stopień, do jakiego Witkiewiczowi udało się przybliżyć do osiągnięcia ideału głoszonej teorii sztuki .
Witkacy chciał odkryć, jak substancje psychoaktywne wpływają na świadomość i jak przekształcają twórczość artystyczną. Dlatego obok podpisu autora i daty powstania, na portretach widnieją starannie odnotowane, najczęściej skrótowe nazwy zażywanych przez niego środków. Określał także dawkę oraz liczbę dni, w czasie których stosował (bądź nie) daną substancję. Te ostatnie zapiski odnoszą się przeważnie do papierosów i alkoholu. Skrót P oznacza, że palił, NP – nie palił; π – pił, Nπ – nie pił.
Typ D miał naśladować typ C, choć portrety w nim utrzymane powstawały bez użycia substancji zmieniających świadomość. Powstawały rzadko i były mniej ekspresyjne od typu C. W dziełach sygnowanych literą E firmie przysługiwała dowolność w interpretacji profilu psychologicznego modela. Witkacy często uzyskiwał tu efekty podobne do tych charakterystycznych dla typu A i B. Ostatnim regulaminowym typem oznaczany przez B + E – były to portrety dziecięce (choć obejmowały one także wizerunki osób dorosłych). Prace podpisywane literą U były wyjęte z cennika – oznaczały bowiem prace nieudane, za które Witkiewicz nie przyjmował pieniędzy. Często powstawały też kombinacje poszczególnych typów, takie jak E + d.

b) Środki eksperymentalne
Wokół Witkacego krążyło wiele legend. Jedną z nich, skądinąd krzywdzącą, była ta o domniemanej narkomanii Witkacego. Napisane przez niego Narkotyki, przynajmniej po części, miały stanowić próbę sprostowania tej fałszywej opinii. Witkiewicz uważał też, że wiedza, jaką podzielił się z czytelnikami we wspomnianym zbiorze esejów jest jego osobistym wkładem mającym służyć dobru społeczeństwa.
Kwestia substancji psychoaktywnych korespondowała według niego z nienasyceniem związanym z samym faktem istnienia – skłonność do przyjmowania ich miała zaś wyrastać z tych samych potrzeb, co szukanie w religii, sztuce i filozofii przeżycia metafizycznego. Długotrwałe przyjmowanie tych środków prowadzi jednak do degeneracji wskutek zamknięcia się we własnej, hermetycznej rzeczywistości, czego następstwem jest utrata zdolności do porozumiewania się z innymi. Zaspokojenie w ten sposób uczuć metafizycznych jest więc niemożliwe – przede wszystkim ze względu na to, że prowadzi do przytępienia, a następnie całkowitego zaniku tego rodzaju stanów. Zdaniem Witkacego, po narkotyki mieli też sięgać coraz młodsi ludzie, co miało się przyczyniać do wyniszczania najzdolniejszych jednostek – obdarzonych największą wrażliwością, najsilniej odczuwających owo metafizyczne nienasycenie .
W czasach mu współczesnych, obrony imienia artysty podjął się m.in. jego przyjaciel i doktor medycyny, Teodor Birula-Białynicki, który o Witkiewiczu wyrażał się następująco:

Staś lubił doświadczenia […] ze wszelkimi dostępnymi mu narkotykami bądź ze środkami, które zdaniem jego mogły wpływać na stan psychiczny człowieka. […] Z tej jego pasji do eksperymentów powstała dookoła niego brudna i bardzo bolesna dla niego legenda, że „Witkacy – to narkoman”. […] Ta pasja do eksperymentów z narkotykami wywodzi się zapewne z osobowości psychicznej St. Ign. Witkiewicza. […] To dorosłe, a zarazem prawdziwie „niezwykłe dziecko” nie umiało, w pewnych wypadkach nie chciało dawać sobie rady z rzeczywistością .

Witkacy zaliczał do „narkotyków” tytoń i alkohol. Nikotyna miała umożliwiać stworzenie pewnego rodzaju mechanizmu psychicznego stanowiącego „doskonały wstęp” do wszelkiego rodzaju uzależnień. Nałóg ten miał skutkować wyrabianiem postawy charakteryzującej się unikaniem realnych problemów, czego następstwem była dezorganizacja woli. Z kolei alkohol miał pomagać przy tworzeniu pewnych kombinacji w malarstwie i muzyce (w mniemaniu Witkacego zawodził natomiast tam, gdzie potrzeba było najwyżej sprawności w operowaniu pojęciami). Podobnie jak w przypadku nikotyny, nadużywanie alkoholu miało stanowić ucieczkę od odpowiedzialności – co więcej zaś – skutkowało niemożnością adekwatnej oceny i zdolności wartościowania moralnego. Za bardzo niebezpieczną uznawał także kokainę, dostrzegając zagrożenia jakie niesie za sobą nałogowy kokainizm. Przyznawał jednak, że dzięki zintensyfikowaniu rzeczywistości jest ona szczególnie atrakcyjna dla artystów . Sam stosował wyłącznie małe dawki tej substancji, niemal zawsze w połączeniu z alkoholem .
Wyjątkowym środkiem omówionym przez Witkacego jest pejotl. Uzależnienie od spożywania kaktusa jest niemal niemożliwe – co więcej zaś, Witkiewicz uważał, że roślina mogłaby być stosowana przy leczeniu innych nałogów ze względu na to, że doświadczenia jakie towarzyszą jej konsumpcji zakorzeniają w ludziach głęboką niechęć do wszelkich innych używek. Nawiązanie kontaktu z Warszawskim Towarzystwem Psycho-Fizycznym, zajmującym się m.in. badaniami nad wpływem środków psychoaktywnych na „psychikę i osobowość człowieka” umożliwiło Witkacemu osobiste przetestowanie tej substancji . Pierwsze siedem „guzików” pejotlu dostał w 1928 r. od założyciela i prezesa wspomnianej organizacji, Prospera Szmurło .
Właściwe wizje uzyskane po spożyciu kaktusa charakteryzowały się ciągłym i płynnym przetwarzaniem jednych kształtów w drugie oraz olbrzymią i szybką zmiennością przekształcanych obrazów (przy jednoczesnym zachowaniu niezwykłej wyrazistości, a także tej samej ostrości widzenia na bliskich i dalszych planach). Poszerzyła się także optyka Witkiewicza – przywidzenia nie tylko objęły całe widzialne pole, artysta pisał bowiem o odczuwanym przez niego dziwnym zjawisku „widzenia plecami”. Oprócz tego doświadczał także „spuchnięcia czasu” – miał wrażenie, że minuty trwają tyle, co tygodnie. Zwrócił także uwagę na fakt, że użycie pejotlu niezwykle sprzyja słowotwórstwu. Innym charakterystycznym motywem wizji pejotlowych było doznanie spoglądających nań ze wszystkich stron oczu .
Co prawda doświadczenie pejotlowe nie zrewolucjonizowało twórczości Witkacego, jednak niewątpliwie pogłębiło ową dziwność, która miała cechować Czystą Formę w sztuce. Dzięki niemu artysta rozwinął wątki obecne już wcześniej w jego twórczości. Właściwe dla omawianych wizji było niezwykłe zagęszczenie widzianych form i kształtów – w tym potworów, takich jak zwierzęce hybrydy oraz mieniące się, różnokolorowe węże. Dorobek Witkiewicza poszerzył się wówczas o motyw głów w locie – szybujących na skrzydełkach bądź oderwanych całkowicie od korpusu, przypominających kosmiczny dryf na barwnych smugach. Innym charakterystycznym malarskim wątkiem są ludzkie głowy wyrastające z roślin lub zwierzęcych ciał; często skorpiona, jaszczurki bądź jakiegoś morskiego stworzenia .
W odróżnieniu od innych tego typu środków, które zdaniem Witkacego „potęgowały rzeczywistość”, pejotl miał być „narkotykiem metafizycznym” dającym poczucie dziwności Istnienia. Dlatego wyraźnie wywyższał pejotl ponad inne substancje psychoaktywne – w jego opinii kaktus był specyfikiem jakościowo daleko doskonalszym, a podróż do świata Świętej Rośliny (za jaką uważają go rdzenni mieszkańcy Ameryki Środkowej) dawała „pewien bezpośredni sposób widzenia siebie i swoich przeznaczeń, dając po jednorazowym użyciu drogowskazy na dalekie przestrzenie przyszłości” .
Wizyjne działanie uświadamiające, o którym wspomina Witkiewicz w odniesieniu do działania pejotlu, ma związek z podróżą do, jak go nazywa, „własnego Hadesu”. W trakcie szczegółowo opisanego doświadczenia pod wpływem rzeczonego kaktusa, miał on bowiem ujrzeć w spotworniałym wydaniu wszystkie popełnione dotychczas błędy oraz komplet swoich wad. Podczas trwania pejotlowego seansu artysta kilkukrotnie powtarza za Indianami, że rośliny nie można przyjmować w stanie niegodnym i każdy ma takie wizje, na jakie zasłużył – kaktus „każe winnych”. Na wstępie do sporządzanego wówczas protokołu wspomina, że na kilka dni przed rozpoczęciem eksperymentu przyjmował kokainę i spożywał alkohol . Nadmienić należy, że społeczności tradycyjne, w których pejotlu używa się w celach sakralnych, sam akt spożycia Świętej Rośliny poprzedzony jest długim okresem abstynencji i duchowego oczyszczenia.

Ilustracja 3: Stanisław Ignacy Witkiewicz, Portret Neny Stachurskiej, 1929, pastel na papierze, 65 x 50 cm, Muzeum Pomorza Środkowego w Słupsku.

Witkacy znał działanie także takich środków, jak syntetyczna meskalina, eukodal, haszysz, harmina i morfina – opisał je jednak jedynie zdawkowo. Ze względu na to, że próby te miały charakter eksperymentalny, w momencie, gdy Witkacy stwierdzał, że dotarł do ostatnich możliwości jakimi dysponuje dana substancja, badanie kończyło się . Od roku 1932 na portretach z rzadka tylko pojawiają się takie adnotacje jak „eukodal” czy „kokaina” – ich miejsce zajmują natomiast coraz częściej „pyfko”, zwykłe leki, herbata czy pozycje jadłospisu. Wspomniany czas w życiu Witkiewicza wiąże się także z przesunięciem akcentu w kierunku poszukiwania przeżyć metafizycznych i zwrotem ku filozofii .

4. Ruch Beat Generation

a) Kontekst społeczny i kulturowy
Beat Generation było nieformalnym, awangardowym ruchem literacko-kulturowym, którego przewodnimi ideami były indywidualizm i nonkonformizm. Jego istnienie było równoległe do fascynacji egzystencjalizmem w Europie. Można w przybliżeniu przyjąć, że lata jego działalności przypadają na czas od 1944 roku do połowy lat 60. XX w. – narodzin ruchu hippisowskiego. Trudno jest wskazać na to, co wyróżniało beatników ze względu na fakt, że był to ruch bardzo niejednolity. Można jednak wyróżnić typowe dla tej grupy charakterystyczne rysy, takie jak choćby sprzeciwianie się mainstreamowej kulturze czy brak sympatyzowania z wartościami i instytucjami społeczeństwa powojennego .
To właśnie beatnicy przygotowali grunt dla nieco późniejszych, rewolucyjnych przemian społeczno-kulturowych. Warto odnotować, że nie był to cel, do jakiego dążyli – pragnęli oni bowiem przede wszystkim prowadzić życie według własnych upodobań i reguł, wyrażając przy okazji swój gniew i frustrację. Psychiczne i kulturowe potrzeby nadchodzącego pokolenia sprawiły, że stali się oni bohaterami masowej konstatacji .
Obok chęci przezwyciężenia nudy, absurdalności i poczucia bezsensu życia z ich twórczości przebija pragnienie postawienia na równi mistyka i artysty – ich sztuka miała dotrzeć do istoty różnych stanów świadomości, zaś narkotyki – oferować nowy rodzaj poznania. Wspomniany okres to także czas, w którym dzięki chemicznemu syntetyzowaniu substancji znacząco wzrosła ich dostępność. Tym samym środki te zaczęły zyskiwać popularność w coraz szerszych kręgach – „[k]ażdy sam dla siebie stawał się guru. Wizyjny trans mieścił się w narkotycznej pigułce, dlatego też każdy, chcąc spróbować metafizycznego «odlotu», mógł go sobie zafundować” .

b) William S. Burroughs
Burroughs pochodził z rodziny należącej do klasy średniej i wychowywał się w najlepszej dzielnicy Saint Louis. Relacje panujące w jego rodzinie nie należały do najlepszych. Również w szkole młody Burroughs trzymał się na uboczu; kultywował natomiast niecodzienne fascynacje bronią i materiałami wybuchowymi . W 1936 roku ukończył studia z zakresu literatury amerykańskiej na Harvardzie; interesowały go również zagadnienia z zakresu antropologii i lingwistyki. Dziesięć lat później zaczyna z premedytacją staczać się narkotykowy nałóg . Jego przyjaciel, Allen Ginsberg twierdził, że Burroughs nie był entuzjastą idealizującym narkotyki – wobec postępującego uzależnienia miał przyjmować postawę chłodnego i przenikliwego obserwatora . Środki te były dla niego czymś żywym, przypominającym pasożyta lub wirusa, nie mogącego żyć bez swojego ludzkiego nosiciela. Interesowała go kwestia uzależnienia – nie mając jednak kontroli nad swymi eksperymentami czynił ze swej woli przedmiot badań i z zafascynowaniem przyglądał się jej uśpieniu . Jego zdaniem amerykańska Ustawa o narkotykach z 1919 roku znacząco przyczyniła się do nasilenia zjawiska narkomanii w następnych latach. Miało się tak dziać ze względu na promowanie donosicielstwa, co w konsekwencji skutkowało osłabieniem wzajemnego zaufania i pogłębieniem odczuć i zachowań paranoidalnych. Za tak szkodliwą atmosferę społeczną mieli jego zdaniem odpowiadać głównie politycy oraz sfery korzystające z handlu narkotykami na czarnym rynku .
Najbardziej znaną powieścią Burroughsa jest Nagi lunch – utwór o eksperymentalnej formie powstały w oparciu o zbiór notatek spisywanych w latach, gdy życie pisarza stanowiło długi, nieprzerwany ciąg narkotycznych halucynacji. Ukazanie się kontrowersyjnego, przerażającego i obscenicznego tekstu wywołało skandal. Fala krytyki, jaka przelała się przez Stany Zjednoczone sprawiła, że Burroughs stanął przed sądem. Pomimo tego w 1966 roku sąd uznał, że powieść zawiera wartości społeczne i tym samym uniewinnił jej autora . Burroughs był narkomanem do końca życia. Uzależniony głównie od opiatów, wypróbowywał jednak każdą substancję psychoaktywną z jaką się zetknął.
W połowie lat 50. w Kostaryce po raz pierwszy spróbował południowoamerykańskiego wywaru ayahuasca, który wywołał u niego bardzo nieprzyjemne doznania – wszystkie percypowane zjawiska wydawały się mieć kolor niebieski; miał duszności i odczuwał ociężałość kończyn. Burroughs postanowił więc „zagłuszyć” owe doznania przyjmując nembutal (związek z grupy barbituranów). W następstwie tych działań Burroughs doświadcza wrażenia, że co chwilę zmienia płeć. Ostatecznie uznaje ayahuaskę za najgroźniejszy znany mu środek zmieniający świadomość .
Mimo tego Burroughs wyraźnie rozgraniczał substancje nazywane przez siebie halucynogennymi (marihuanę, haszysz, grzyby psylocybinowe czy meskalinę), które uważał za mało szkodliwe od wyniszczających pochodnych morfiny, którym narkoman podporządkowuje całe swoje istnienie (i od których sam był uzależniony):

[h]alucynogeny uchodzą za święte wśród ludów, które się nimi posługują – istnieją kulty peyotlu i banisteriopsis, kulty haszyszu i kulty świętych grzybów meksykańskich, pozwalających ujrzeć Boga – ale nikt nigdy nie twierdził, że mak jest święty. Nie istnieją kulty opium. Opium jest wulgarne i wymierne jak forsa […]. Wirus maku pozwala zrozumieć istotę „zła” : algebrę głodu. Istota zła tkwi w głodzie totalnym. Narkoman to człowiek odczuwający totalny głód narkotyku […]. Motto głodu totalnego brzmi: „Nie będziesz?”. Ależ będziesz. Będziesz kłamał, oszukiwał, donosił na przyjaciół, kradł, zrobisz wszystko, by zaspokoić głód. Bo znajdziesz się stanie totalnej choroby, totalnego opętania i nie będziesz mógł postępować inaczej. Narkomani to chorzy ludzie, którzy nie mogą postępować inaczej” .

Burroughs uważał problem narkomani za najbardziej palącą ze współczesnych kwestii społecznych. Szczególnie silnie podkreślał rolę uświadamiania ogółu oraz wagę badań nad nieszkodliwymi substancjami oraz metodami, które mogłyby być pomocne w walce z nałogami . Wyśmiewał też ideały rodzącej się na jego oczach rewolucji psychodelicznej. Uważał bowiem, że fakt rosnącej popularności psychoaktywnych substancji syntetycznych sprawi, że w przyszłości bardzo realne będzie niebezpieczeństwo, że środki te zostaną użyte do sprawowania kontroli nad szerokimi masami ludzkimi .

Ilustracja 4: William S. Burroughs (z lewej) z Jackiem Kerouackiem sfotografowani przez Allena Ginsberga w jego mieszkaniu w 1953 roku. Allen Ginsberg, 1953, fotografia, National Gallery of Art, Washington, D.C.

c) Jack Kerouac
Poezja i powieści Kerouaca zawierają wiele elementów autobiograficznych, szczególnie silnie wyeksponowany w jego twórczości jest motyw podróży i towarzyszących im refleksji dotyczących życia. W utworach Kerouaca widać też charakterystyczną dla twórczości beatników fascynację jazzem – obydwa rodzaje ekspresji artystycznej łączy to, że ich jądrem jest improwizacja. Pisarz tworzy w charakterystycznym dla siebie stylu zwanym „spontaniczną prozą” – dzięki tej technice, nieskrępowany konwencjami literackimi, miał podążać tropami podsuwanymi mu bezpośrednio przez podświadomość. Opierał się on na szkicowym, natychmiastowym zapisie myśli. Zalecał pozostawianie tekstu w formie „surowej”, bez nanoszenia nań poprawek – te bowiem mogłyby zniekształcić jego pierwotną treść. Pisanie miało odbywać się bez udziału świadomości, w pół-transie. Właśnie w tym miejscu pojawia się motyw stosowania substancji psychoaktywnych, których użycie może „dopuścić do głosu” podświadomość. Spontaniczność tworzenia koresponduje z naukami zaczerpniętymi z tradycji buddyjskiej, za którymi w pewnym momencie swojego życia Kerouac starał się podążać .
Lektura Fausta Goethego sprawia, że Kerouac uznaje cierpienie za kluczowe doświadczenia dla wzbogacenia świadomości. Jest to również źródło z którego pochodzi żywione przez niego przekonanie o tym, że kierowanie się własnymi pragnieniami stanowi jedyną wartość nadającą sens ludzkiemu życiu. Hasło to zostanie następnie szerzej podjęte przez kolejnych beatników. W czasie II wojny światowej, w 1942 roku, odbywa kilkumiesięczny rejs na statku Dorchester – pod wpływem ówczesnych przeżyć przybliża się do przyjęcia postawy pacyfistycznej .
Najważniejszym utworem Kerouca jest częściowo autobiograficzna powieść W drodze. Na jej kartach pojawia się pod pseudonimami większość czołowych postaci związanych z ruchem Beat Generation. Niedługo po ukazaniu się, książka zostaje uznana za manifest młodej generacji powojennych Stanów Zjednoczonych. Motyw podróży, charakterystyczny szczególnie dla Kerouca i jego przyjaciela, Neala Cassady’ego, jest równocześnie metaforą życia. Jak wiadomo, angielskie trip nie oznacza jednak jedynie podróży w dosłownym sensie – jest także określeniem stosowanym w odniesieniu do doświadczeń wywoływanych substancjami psychoaktywnymi. Podróż była dla obydwu twórców wędrówką w głąb siebie, we własną duszę czy stany psychiczne. Dodatkowo, wydaje się, że w obydwu przypadkach była też ona rodzajem ucieczki od szarej rzeczywistości i poczucia wyobcowania ze społeczeństwa.
Pomimo młodzieńczych fascynacji buddyzmem, Kerouac nie jest konsekwentny w jego praktykowaniu. Znaczniejszy wpływ wydaje się mieć stale rzutująca na jego życie tradycja katolicka, w której został wychowany. Kiedy zaczyna odnosić pierwsze zawodowe sukcesy i staje się postacią rozpoznawalną, zaczynają w nim coraz silniej narastać konflikty wewnętrzne. W wyniku tego Kerouac podejmuje próby, by niejako żyć w dwóch rzeczywistościach jednocześnie – pragnienie prowadzenia wygodnego, mieszczańskiego życia rodzinnego walczy w nim z chęcią do dalszego uczestniczenia w świecie kulturowej i artystycznej bohemy. Tym samym coraz bardziej oddala się od innych beatników, wielokrotnie obraża swego przyjaciela Allena Ginsberga wypominając mu jego żydowskie pochodzenie; w końcu – zaczyna wygłaszać hasła całkiem obce duchowi „renesansu z San Francisco” popierając działania wojenne prowadzone przez Stany Zjednoczone w Wietnamie. Narastające frustracje sprawiają, że popada w coraz głębszą depresję. Usiłując uciec przed problemami coraz częściej zatraca się w alkoholu .
Kerouac eksperymentował również m.in. z takimi środkami jak pejotl, którego spożywał wraz z Burroughsem w Meksyku oraz z amfetaminą – w wyniku tych ostatnich prób trafił w 1945 roku do szpitala z diagnozą zakrzepowego zapalenia żył . W 1961 roku uczestniczył w badaniach nad LSD przeprowadzanych przez Timothy’ego Leary’ego i Allena Ginsberga. Kwas lizergowy wzbudza w nim złe wspomnienia związane z czasem służby na morzu. Doświadczenia te sprawiają, że paranoja i mania prześladowcza Kerouaca pogłębiają się. W połowie lat sześćdziesiątych twierdził on mianowicie, że Rosjanie za pomocą LSD chcą zniszczyć Stany Zjednoczone. Jednocześnie swe osobiste i zawodowe niepowodzenia usiłuje tłumaczyć wymierzonym przeciwko niemu „żydowsko-marksistowskim sprzysiężeniem krytyków” . Z tym wymiarem choroby Kerouaca zmierzył się osobiście jego przyjaciel Ginsberg: „Robił złośliwe antysemickie uwagi, aż w końcu zorientowałem się, że chodzi mu tylko o to, żeby mnie rozwścieczyć i zobaczyć, jak zareaguję. A kiedy powiedziałem: ≪Ach, pieprz się, Kerouac. Sam jesteś gównozajadem≫, nie wytrzymał i musiał się roześmiać. On po prostu droczył się ze mną, chciał zobaczyć, czy mam Ego, które można obrazić” .
Ostatnie osiem lat życia Kerouaca przepływają w coraz szerzej płynących strumieniach alkoholu, pogłębiających się zaburzeniach psychicznych i nasilającym się odosobnieniu. Umiera w 1969 roku wskutek krwotoku wewnętrznego będącego następstwem ataku zapalenia wątroby.

d) Allen Ginsberg

Ginsberg jest autorem poematu Skowyt, w którym potępia politykę Stanów Zjednoczonych z czasów zimnej wojny, kapitalizm i konformizm. Pierwszy odczyt utworu miał miejsce w 1955 roku w Six Gallery w San Francisco. Publiczność zareagowała entuzjastycznie zaś samo wydarzenie zwykło się uważać za pierwszą publiczną manifestację ruchu Beat Generation 42. W czasie studiów na Columbia University interesowały go głównie zagadnienia z obszaru literatury i prawa. To również wtedy poznaje trzynaście lat starszego Williama Burroughsa, z którym będzie go łączyć wieloletnia przyjaźń.
Ginsberg przyjmował substancje psychoaktywne od osiemnastego roku życia. Mając dziewiętnaście lat stworzył cykl wierszy po zażyciu benzedryny – Denver Doldrums. Kadysz powstał, gdy Ginsberg znajdował się pod wpływem metadrenu i morfiny, Śmierć dla ucha van Gogha! – pod działaniem amfetaminy, zaś manifest Renesansu z San Francisco – Skowyt – po spożyciu pejotlu. Poeta eksperymentował także z heroina, syntetyczną meskaliną i psylocybiną .
W swym najbardziej znanym utworze Ginsberg stawia pytanie o to, co lub kto odpowiedzialny jest za upadek zachodniego świata. Jest on swego rodzaju hymnem pochwalnym na cześć tych, którzy umarli lub zatracili się życiowo w imię swoiście pojmowanej wolności. Co prawda główni przedstawiciele Beat Generation nie doświadczyli wojny bezpośrednio. Byli jednak świadkami pogłębiającego się absurdu, paranoi i nastrojów antyreligijnych, w których pogrążały się Stany Zjednoczone w latach powojennych. Beatnicy głosili zagładę świata. W swych utworach Ginsberg niejednokrotnie konstruował realia, w których brak jest łaski czy odkupienia. Niemożność naprawy rzeczywistości kontrastuje w jego utworach z religijnymi wątkami zaczerpniętymi z tradycji żydowskiej. Podobnie jak Burroughs, Ginsberg został postawiony przed sądem za „epatowanie obscenicznością” i „obrazę moralności” – i – podobnie jak swój przyjaciel, został uniewinniony ponieważ uznano, że jego dzieło posiada wartość społeczną. Ponadto skandal towarzyszący ukazaniu się poematu okazał się być jego nadzwyczaj skuteczną reklamą .
Wiele doświadczeń Ginsberga wywoływanych substancjami psychoaktywnymi miało nieprzyjemny przebieg. Z tego powodu w jego twórczości wraz z upływem czasu coraz częściej pojawiały się teksty przepełnione poczuciem samotności, brakiem nadziei, rozczarowaniem i wiążącymi się ze śmiercią. Poeta twierdził, że pod ich wpływem w wieku dwudziestu jeden lat przeżył coś, co określał mianem „mistycznego otwarcia się”, porównywanym przez niego do stanu satori (oświecenia). Alan Watts, brytyjski filozof prowadzący porównawcze badania religii i popularyzator myśli wschodniej na Zachodzie, stwierdził, że beatnicy wykorzystywali środki psychoaktywne do poszerzania świadomości i osiągania satori (nawiasem mówiąc, tego typu praktyki są sprzeczne z buddyjskimi naukami) .
Pytany później o swe eksperymenty z substancjami psychoaktywnymi odpowiadał, że były one powodowane głównie ciekawością. Zdaniem poety środki te same w sobie nie stanowią zagrożenia – niebezpieczne jest natomiast przyjmowanie ich w niewłaściwych stanach umysłowych i emocjonalnych. Utrzymywał też, że doświadczenia, jakie były owocem spożywania ayahuaski sprawiły, że pogodził się ze śmiercią najbliższych oraz ze swą orientacją seksualną (był homoseksualistą). Podobnie jak Burroughs uważał, że tak zwana „wojna z narkotykami” przynosi więcej szkód niż pożytku: „[s]zatany w naszym rządzie wpadły na pomysł leczenia narkomanii […] metodą uderzeniową równie przestarzałą jak Obronny System […] Wczesnego Ostrzegania Radarowego” .
Duży wpływ na powzięcie decyzji o zakończeniu eksperymentów ze środkami psychoaktywnymi miał jego wyjazd do Indii. Uzyskał tam rady, które skłoniły go do przemyśleń nad tym, że owe substancje „zaśmiecają” umysł na drodze do „czystego” widzenia rzeczywistości oraz że utrudniają świadomą w niej obecność. Po powrocie do Stanów Zjednoczonych widać w nim zasadniczą zmianę, której najbardziej charakterystyczną cechą jest osiągnięty przez Ginsberga spokój ducha. Poeta nigdy nie wyrzekł się jednak przekonań, które żywił w czasie, gdy kształtował oblicze nowego ruchu społeczno-kulturowego. To właśnie one stanowiły o tym, kim był naprawdę. Zrozumienie tego sprawiło, że poznał samego siebie, pozbył się większości trapiących go lęków i zaznał spełnienia w życiu prywatnym .

Ilustracja 5: Allen Ginsberg (po lewej) z Jackiem Kerouackiem. Zdjęcie wykonane w 1953 roku w mieszkaniu Ginsberga przez Williama Burroughsa.

5. Eksperymenty halucynacyjne Stanisława Ignacego Witkiewicza i przedstawicieli ruchu Beat Generation – porównanie

Porównanie prób przeprowadzanych przez Witkacego i beatników jest trudne ze względu na to, że ten pierwszy starannie oznaczał dzieła powstałe pod wpływem substancji psychoaktywnych, ci drudzy zaś nie. Amerykanie często jedynie wspominali o tym, że tworząc byli pod wpływem jakiegoś środka, często w czasie jednej sesji łączyli kilka specyfików oraz jedynie inspirowali się swoimi wcześniejszymi doświadczeniami odmiennych stanów świadomości nie będąc podczas właściwego aktu twórczego pod wpływem żadnej tego typu substancji. Analogiczne do tych ostatnich prób powstawały portrety Witkiewicza utrzymane w typie D. Pomimo tak odmiennych stanowisk, mężczyźni ci nie szukali w swych doświadczeniach jedynie wrażeń percepcyjnych. Wszyscy byli zainteresowani głębszymi wymiarami swych wizji.
Wydaje się, że najbardziej świadomym swych prób był Witkacy; podobnie zorientowany do niego był również Ginsberg. Obydwaj w pewnym momencie zakończyli swoje eksperymenty, uznając, że stosowanie substancji psychoaktywnych jest na ogół niepotrzebne i szkodliwe. To również w ich myśli najpełniej zawarte jest twierdzenie o tym, że doświadczenia wizyjne wywoływane przez zażycie środków psychoaktywnych, mają wyraźny związek ze sferą duchową – czego konsekwencją było żywione przez nich później przekonanie, że substancji tych nie można zażywać jedynie rekreacyjnie; po to aby „coś zobaczyć”.
W przypadku eksperymentów Kerouaca na pierwszym planie widoczny jest przede wszystkim brak dostatecznie silnej woli, by walczyć z uzależnieniem. Wydaje się też, że podejmowane przez niego działania były bardzo chaotyczne, zaś sam Kerouac rysuje się jako postać zagubiona, nie zmierzająca w żadnym konkretnym kierunku, nie posiadająca celu i nie potrafiąca odnaleźć w swym życiu tego, co napełniałoby go spokojem. Z kolei Burroughs ostatecznie uznał, że wszelkie przedsięwzięcia roszczące sobie prawo do odkrywania tajemnic rzeczywistości, są daremne – z tego powodu ukojenia należy szukać w pustce. Poczucie jałowości życiowych poszukiwań sprawiło, że pragnął jedynie zatracenia się w uzależnieniu. Przyjmowane substancje nie miały nawet funkcji „wypełniacza” owej pustki – były pasożytami wysysającymi z niego wszelką chęć, by poznawać świat w różnych jego wymiarach. Jego nałóg był zaplanowany – był czymś na kształt eksperymentu artystycznego w którym eksperymentem stało się życie artysty.

Zakończenie

Dość paradoksalnie, tworzenie dzieł w czasie trwania eksperymentów z substancjami psychoaktywnymi lub w odniesieniu do nich, miało umożliwić tym artystom zbliżenie się do tego, co rzeczywiste. Zagłębienie się w wizjach i odmiennych stanach świadomości miało też przynieść inne postrzeganie siebie i świata, rozszerzyć rzeczywistość oraz – przynajmniej w przypadku Witkacego i Ginsberga – umożliwiać jej głębsze rozumienie.
Niejednokrotnie wypowiadali się oni krytycznie o substancjach zmieniających świadomość, przyznając że niekiedy mają one destruktywny wpływ na psychikę i organizm osoby, która je zażywa. Podejmowane próby oraz doświadczenia będące ich owocami nie były jednak łatwo idealizowane. Typowe dla tych twórców było również to, że nieraz wręcz naśmiewali się oni ze swych rzekomych „objawień”, by ostatecznie uznać, że nie mają one w ogóle żadnej wartości poznawczej – są po prostu stratą czasu, gdyż nie spełniają pokładanych w nich przez eksperymentatorów nadziei.
Mimo tego warto jednak pamiętać, że dla Witkacego doświadczenia związane ze spożyciem pejotlu, a dla Ginsberga – przeżycia pod wpływem ayahuaski – były jednak kluczowe. Przekształciły znacząco sposób, w jak owi twórcy postrzegali świat, samych siebie i swoje działania. Obaj twórcy nie potępiali jednoznacznie podobnych prób. Uznali je przede wszystkim za niewystarczające – nie dostarczały one bowiem odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Witkacy po okresie w którym dość intensywnie eksperymentował z owymi środkami zwrócił się w stronę filozofii. Ginsberg natomiast skupił się na praktykowaniu buddyzmu. Jak widać bowiem na przykładzie tych dwóch sylwetek – wizje i eksperymenty halucynacyjne okazują się być niewystarczająco uchwytne, zaś niejednokrotnie – zbyt złudne i niebezpieczne.